Prezydent Tereka Grozny Ramzan Kadyrow jest człowiekiem, który nie znosi sprzeciwu. Ten były dowódca czeczeńskich separatystów łączy obecnie funkcje Prezydenta Czeczenii i szefa klubu piłkarskiego. Pod jego rządami w kaukaskiej republice miało być dostatniej, a przede wszystkim - spokojniej, ale porwania i rozboje nadal zdarzają się tam na porządku dziennym. Dla tęskniących za normalnym życiem mieszkańców Groznego mecze miejscowej drużyny piłkarskiej - Tereka - są jedną z nielicznych rozrywek. W trakcie sezonu rosyjskiej Premier Ligi piłkarze raz na dwa tygodnie przyjeżdżają na stadiom im. Sułtana Bilimchanowa, by rozegrać mecz ligowy. Mieszkają i trenują z dala od Groznego. Przecież nigdy nie wiadomo kiedy i gdzie może wybuchnąć bomba. Nigdzie tyle nie płacą Ramzan Kadyrow wie o tym aż za dobrze. Jego ojciec, Achmad - przywódca czeczeńskich bojówek, który jednak po kilku latach przeszedł na stronę Rosjan - zginął w zamachu na... stadionie Tereka w roku 2004. Rosyjska federacja piłkarska dopiero cztery lata później zezwoliła na to, by klub ponownie rozgrywał mecze na obiekcie w stolicy Czeczenii. Prezydent Tereka, mając w pamięci wydarzenia sprzed kilku lat, do dzisiaj pozwala jednak by jego zawodnicy nie mieszkali na stałe w Groznym. Drużyna większość czasu spędza w oddalonym o 125 kilometrów Kisłowocku. To spokojna miejscowość uzdrowiskowa, w przeciwieństwie do stolicy Republiki praktycznie niezniszczona wskutek wojny o niepodległość Czeczenii. Życie płynie tam powoli, a ludzie prezydenta dbają o to, aby piłkarzom i trenerom Tereka niczego nie brakowało. Każdy z zawodników dostaje do dyspozycji apartament i - przede wszystkim - duże wynagrodzenie. Brazylijczyk Cleber, obecnie skaut Wisły Kraków, w sezonie 2009 (w Rosji gra się systemem wiosna-jesień) reprezentował barwy zielono-białych. - Takich pieniędzy, jakie zaoferował mi Terek, nikt inny by mi nie zapłacił - mówił po podpisaniu umowy z czeczeńskim klubem. Media spekulowały, że Kadyrow zaproponował mu pół miliona euro za rok gry. W Czeczenii mieszkał sam, bał się zabrać ze sobą rodzinę. - Żonę i dzieci zostawiłem w Polsce. Transfer do Tereka to był taki paradoks... Żeby rodzinie niczego nie brakowało w przyszłości, na jakiś czas musiałem się po prostu z nią rozstać - tłumaczył. Jak czuł się w Groznym? - To nie jest miłe miejsce. Na każdym kroku widać zniszczenia z czasów wojny. No, ale ludzie żyją normalnie. Przynajmniej próbują - mówił Brazylijczyk. Zapukać do drzwi Europy W styczniu na przeprowadzkę do Czeczenii zdecydował się Piotr Polczak z Cracovii. Miejsca w składzie za darmo nie dostanie, bo w Tereku na środku obrony grają najczęściej Izraelczyk Ze'ev Haimovich i pochodzący z Brazylii Antonio Ferreira. Oprócz nich w kadrze jest także znany polskim kibicom z gry w Legii Warszawa Siergiej Omeljańczuk. Aby zaistnieć w rosyjskiej lidze, Polczak będzie musiał prezentować się znacznie lepiej niż w barwach "Pasów" w rundzie jesiennej Ekstraklasy. Wymagania w Groznym są bez porównania większe niż w Krakowie, zwłaszcza po tym, jak ogłoszono plany budowy nowoczesnego 30-tysięcznego stadionu, a trenerem został słynny Holender Ruud Gullit. Ten znakomity niegdyś piłkarz Milanu, Sampdorii i Chelsea już na pierwszej konferencji prasowej po objęciu zespołu zapowiedział, że jego celem jest awans z Terekiem do europejskich pucharów. Karabin zostaje w domu Jeśli plany nowego trenera by się urzeczywistniły, to dla klubu z Groznego byłby to dopiero drugi pucharowy start. Wcześniej, w roku 2004, Czeczeni w eliminacjach Pucharu UEFA pokonali... Lecha Poznań. Co bardziej pamiętliwi kibice do dzisiaj wypominają "Kolejorzowi" pucharową wpadkę z przybyszami z dalekiej Rosji, jednak w ostatnich latach nie takie tuzy, jak klub z Wielkopolski zostawiały już punkty na trudnym terenie u bram Kaukazu. Terek z roku na rok jest coraz mocniejszy, a pod rządami Kadyrowa ma być liczącą się siłą w rosyjskim futbolu. Po poprzednim sezonie prezydent zwolnił trenera Anatolija Bajdacznego i zaproponował posadę szkoleniowca Victorowi Munozowi, który wcześniej prowadził m.in. Villarreal i Panathinaikos Ateny. Hiszpan bez szemrania przystał na ofertę prezydenta Tereka, ale umowa obowiązywała raptem kilka dni. Gdy tylko Kadyrow dowiedział się, że zainteresowany prowadzeniem jego klubu jest popularny w Rosji jeszcze od czasów swojej piłkarskiej kariery Gullit, natychmiast anulował kontrakt z Munozem, płacąc mu zresztą sowite odszkodowanie. Prezydent Republiki Kaukaskiej na każdym kroku stara się pokazywać, że w Czeczenii panuje spokój, a przed wyjściem na ulicę nie trzeba zostawiać w szufladzie biurka testamentu i wyposażać się w karabin maszynowy. Ściągnięcie do Groznego Gullita ma być dowodem na to, że w sercu regionu do niedawna ogarniętego wojną bezpiecznie czuć się mogą już nie tylko Czeczeni, ale także przybysze z zagranicy. Brazylijskie gwiazdy u bram Kaukazu Gullit może być dla rządzącego Czeczenią Kadyrowa idealnym narzędziem zbijania politycznego kapitału. Od czasu przeprowadzki Holendra do Czeczenii Terek nie rozegrał jeszcze ligowego meczu, ale o klubie z Groznego jest głośno, jak nigdy wcześniej. Ruud regularnie pojawia się w mediach, udziela wywiadów, w których komplementuje dobrą organizację klubu z serca Czeczenii, pozytywnie wypowiada się o życiu w Republice. A Kadyrow tylko zaciera ręce. Przecież o to właśnie chodziło. Apetyt wszechwładnego właściciela ciągle nie jest jednak zaspokojony. Kilka dni temu światowe media obiegła wieść, że Kadyrow zamarzył sobie, by w ataku jego zespołu zagrał słynny Ronaldo. Pobożne życzenia? Raczej prawdopodobna ewentualność - zważywszy, że właściciel Tereka już namawia gwiazdora, by odwołał decyzję o zakończeniu kariery, a w sąsiednim Dagestanie w zespole Anżi Machaczkała od nowego sezonu grać będzie Roberto Carlos... <a href="http://bartekbarnas.blog.interia.pl/">Czytaj inne teksty Bartka i dyskutuj z nim na blogu - Kliknij!</a>