Moment, w którym bicepsy i tricepsy stały się dla Arnolda Schwarzeneggera ważniejsze od dośrodkowań i główek można nawet ustalić dość łatwo. To był rok 1961. Arnold miał 14 lat, kiedy trener drużyny piłkarskiej z Thal w austriackiej Styrii (to na przedmieściach Grazu) wziął chłopców na siłownię, aby podnieść ich tężyznę. Młody Arnold oniemiał na jej widok. Zwariował wówczas na punkcie sztang, atlasów i ciężarów, zwariował na punkcie rzeźby ludzkiego ciała. Zwariował też na punkcie kina. Trenowanie na siłowni łączył bowiem z bieganiem do miejscowego kina, by oglądać tam filmy z największymi siłaczami świata. Jego największym idolem był Reg Park - osiadły przez lata w Afryce Południowej brytyjski kulturysta i pierwszy filmowy Herkules (a także niedoszły pływak). Austriacki chłopak miał go na okładkach pism, na zdjęciach nad łóżkiem, a po latach spotkał go i trenowali razem, stając się przyjaciółmi. Arnold Schwarzenegger jak zahipnotyzowany wpatrywał się także w filmowe opowieści o Tarzanie - roznegliżowanym atlecie, który jako dziecko został wychowany przez małpy. Tarzana grał przecież Austriak! Johnny Weismuller był pięciokrotnym mistrzem olimpijskim w pływaniu dla Stanów Zjednoczonych na igrzyskach w 1924 i 1928 roku, do czego dorzucił jeszcze brązowy krążek w piłce wodnej; reprezentował USA, ale był przecież Austriakiem. Pochodził z rodziny austriackich mieszkańców Siedmiogrodu, którzy wyemigrowali do Ameryki jeszcze w czasach Austro-Węgier. Zresztą łatwo to było rozpoznać - jodłowanie stało się znakiem rozpoznawczym Tarzana tak jak muskularne ciało i akrobacje na lianach. Arnold Schwarzenegger nie potrafił tak jodłować, ale to wtedy, gdy obserwował Rega Parka i pływackiego mistrza Johanna Weissmullera, uświadomił sobie, że nie jest skazany na małą mieścinę w Austrii. Świat stoi otworem, Ameryka stoi! Arnold Schwarzenegger nigdy nie został piłkarzem Może Arnold Schwarzenegger mógłby zostać wyróżniającym się piłkarzem. Nie dowiemy się już tego. Zamiast zagrać np. w Sturmie Graz czy reprezentacji Austrii, która jednak w latach sześćdziesiątych miała już okres schyłkowy w porównaniu z latami poprzednimi, młody Austriak zagrał w "Conanie", "Terminatorze" czy "Predatorze". Za uwielbienie swego mistrza-celebryty zapłacił najwyższą cenę Stał się ikoną amerykańskiego kina. Trzeba jednak pamiętać, że pierwsze laury jako siłacz zdobywał w zawodach Mr Europa, a nie Mr America. Zresztą z tego też powodu dał nogę z austriackiej armii. Opuścił szkolenie, zszedł z posterunku, by wziąć udział w zawodach kulturystycznych. Spędził za to tydzień w więzieniu. Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której gubernator Kalifornii i jeden z najbardziej rozpoznawalnych Amerykanów nie zna niemal słowa po angielsku, poza podstawowymi zwrotami. A z takim bagażem Schwarzenegger przybył w 1968 roku do Ameryki. Mówił bardzo kiepsko i z tak wyraźnym akcentem, że każdy w Stanach Zjednoczonych rozpoznawał w nim Niemca. - Jestem Austriakiem - podkreślał, ale dla Amerykanów było to jedno i to samo. Trzeba jednak przyznać, że nazistowską przeszłość wyciągnęli mu dopiero wtedy, gdy wkroczył do polityki i zaczął kandydować na gubernatora kluczowego amerykańskiego stanu. I to nie jego przeszłość, a jego ojca. Gustav Schwarzenegger rzeczywiście był członkiem NSDAP, wyznawcą Hitlera i to na długo przed anchlussem Austrii. Mało kto wie, że ojciec legendy kina wziął udział w inwazji na Polskę w 1939 roku, a ranny na froncie wschodnim, leczony był w szpitalu w Łodzi. Arnold Schwarzenegger miał na tyle słabe relacje z ojcem, że wymyślił sobie nawet historię podawaną potem jako fejk przez prasę, iż nie poszedł na jego pogrzeb, gdyż miał wtedy ważne zawody kulturystyczne. To ojciec uważał, że powinien zostać piłkarzem, w ostateczności narciarzem. W każdym razie robić coś austriackiego, a nie ćwiczyć półnagi, natarty oliwką. 188 cm wzrostu, ponad 110 kg wagi, 56 cm w bicepsie i 155 cm obwodu klatki piersiowej nie wystarczały początkowo młodemu Austriakowi do tego, by pokonać największego herosa tamtych czasów - innego imigranta Sergio Olivę. Były żołnierz kubańskiej armii Batisty uciekł z Kuby po tym, jak władzę przejęła tam rewolucja Fidela Castro. Olbrzym z Hawany był wtedy absolutną ikoną kulturystyki i Arnold Schwarzenegger jeden jedyny raz przegrał prestiżowe zawody atletyczne Mr Olympia właśnie z nim. Prestiżowe, gdyż w odróżnieniu od Mr Universe na nie przyjeżdżali wszyscy najlepsi. Był to jego pierwszy start w 1969 roku. Potem Austriak był już bezkonkurencyjny i niepokonany, aż zszedł ze sceny sportowej. Jego miejsce jako czempion wśród siłaczy zajął w 1976 roku Franco Columbu - włoski olbrzym z Sardynii, którego może mniej kojarzymy, aczkolwiek to właśnie on był... drugim Terminatorem. Wystąpił u boku swego przyjaciela w "Terminatorze" z 1984 roku w scenie z przyszłości, w której jeden z cyborgów atakuje bazę ostatnich ludzi. Tu go możemy zobaczyć: Arnold Schwarznegger w 1969 roku przegrał z Sergio Olivą, ale błysnął wtedy na tyle, że otworzyły się dla niego bramy Hollywood. Z tym swoim słabym angielskim zagrał wszak w "Herkulesie w Nowym Jorku" strąconego z - nomen omen - Olimpu herosa, który jakoś musi sobie poradzić w Nowym Jorku, chociaż ledwo co rozumie, najprostsze idiomy angielskie są dla niego za trudne, ale za to dysponuje potężną siłą. Broad Peak to temat na wstrząsającą historię. Co zrobił z tym Netflix? Ronald Reagan pomógł Arnoldowi Schwarzeneggerowi Ze sportu do kina prowadzi prosta ścieżka, ale w wypadku Arnolda Schwarzeneggera sen o karierze poza sportem nie był łatwy. Długo mówiono, że koń potrafi od niego lepiej zagrać i nie zmienił tych opinii nawet "Złoty Glob" za rolę w "Niedosycie". Aż przyszły filmy takie jak seria "Conan" czy zwłaszcza "Terminator", w którym Austriak nie chciał zagrać czarnego charakteru, który wypowiada tak niewiele kwestii. Dał się jednak przekonać. - Jesteś jak maszyna. Jesteś maszyną - uzasadniał reżyser James Cameron, twórca potem "Titanica" czy "Avatara". - Musiałem poczekać na swoją szansę, aż nadeszły lata 80., Ronald Reagan z jego wielką Ameryką i w miejsce mody na chudych aktorów jak Dustin Hoffman czy Al Pacino, typowej dla lat 70., przyszło zapotrzebowanie na siłaczy i gladiatorów - mówi w biograficznym filmie "Arnold" na Netflixie. Pojawiło się zapotrzebowanie na herosów sportu i siłaczy, jakich kino nie miało od czasów Johna Weissmullera i Rega Parka. Tak sport wkroczył do kina. Quentin Tarantino pokazał to w słynnej scenie Do 2005 roku stadion w austriackim Grazu nosił imię Arnolda Schwarzeneggera. Patronat skasowano, gdy aktor i kulturysta jako gubernator Kalifornii odmówił ułaskawienia mordercy Stanleya "Tookie" Williamsa, chociaż ten przez ćwierć wieku pobytu za kratami miał być już w pełni zresocjalizowany. Schwarzenegger zwrócił miastu Graz pierścień honorowego mieszkańca i zabronił mu używać swego nazwiska do jakichkolwiek celów marketingowych i reklamowych.