Evansa zagadnęliśmy wieczorem. Kolarz był wyczerpany po II etapie prowadzącym z Płocka do Olsztyna o długości 231 kilometrów, jednym z najdłuższych w tegorocznym wyścigu, ale "Kangur" zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań. - Byłeś dwa razy drugi w Tour de France, dwa lata temu zająłeś drugie miejsce w Tour de Pologne. Czy nie nadszedł czas na wygraną? - Niedawno miałem kontuzję i dopiero wracam do ścigania. Zobaczymy jak się będę czuł pod koniec wyścigu. Może spróbuję wygrać, ale raczej potraktuję tę imprezę treningowo. - Co sądzisz o tegorocznym Tour de Pologne? - Na razie jest zimno (śmiech). Etapy są bardzo długie. Kiedy jechałem w tym wyścigu przed dwoma laty to mi się podobał. W tym roku nasza grupa zaliczyła kraksę podczas jazdy drużynowej na czas, co było dla mnie ryzykowne i straciliśmy dużo czasu. W poniedziałek mieliśmy długi dojazd na start, a potem był bardzo długi etap, tak więc jestem bardzo zmęczony. Jak na razie nie jest to najlepszy Tour de Pologne. - Jak pogoda wpływa na walkę na trasie? - Mam tylko nadzieję, że nie będzie padać. Już jest zimno, a gdy wjedziemy w góry i zaczną się opady, to będzie bardzo nieprzyjemnie. Ostatnio trenowałem w Szwajcarii. Było tam gorąco i pogoda w Polsce jest dla mnie i, pewnie nie tylko, szokiem. - W zeszłym roku wyścig wygrał Johan van Summeren z Silence-Lotto. Jeśli nie Ty, to może on pokusi się o końcowe zwycięstwo? - Na pewno jest zmotywowany. Nie wiem czy będzie tak dobrze jechał, jak w zeszłym roku, ale z pewnością się postara. - Niedługo po zakończeniu Tour de Pologne odbędą się mistrzostwa świata we Włoszech. Wybierasz się tam? - Nie, ostatnim jednoetapowym wyścigiem jaki pojadę będzie Giro di Lombardia. Paweł Pieprzyca, Rafał Walerowski; Mrągowo