- To już kolejna taka pozycja w tym sezonie. Przestałem je nawet liczyć. Wiem, że nie przemawia przeze mnie skromność, ale mimo wszystko się cieszę z tych dwóch szóstych miejsc (takie samo zajął na pierwszym etapie - przyp. red.). Przecież to wyścig Pro Tour - stwierdził na mecie w Poznaniu. - W czwartek chciałem powetować sobie niepowodzenie na poprzednim etapie. W Toruniu przyszła oglądać mnie rodzina, a ja zamiast walczyć o zwycięstwo przyjechałem dopiero w drugiej grupie. Miałem jednak rozwolnienie i kiedy stanąłem, aby załatwić potrzeby fizjologiczne, to peleton rozpadł się na dwie grupy i już nie byłem w stanie, mimo pomocy kolegów z zespołu, przebić się do pierwszej - powiedział Szczawiński. - Poza tym nie chcę koncentrować się na sprincie. We Włoszech, gdzie się na co dzień ścigam, jest mało wyścigów dla sprinterów. To jest dla mnie rok przejściowy. Więcej czasu poświęcam pracy nad górami. Przygotowuje się do mistrzostw świata (Salzburg, 19-24 września), i choć wyścig za startu wspólnego nie będzie typowo dla "górali", to na pewno będzie ciężki. Wydaje mi się, że na ostatnie 200 metrów dojedzie 20-30 kolarzy, pomiędzy którymi rozstrzygnie się walka - dodał. Szczawiński nie jest jeszcze pewny, czy pojedzie do Austrii. - Pukam do bram kadry i choć pierwsze etapy tegorocznego Tour de Pologne nie przesądziły o składzie reprezentacji, to ja byłem na nich aktywny. Na jednym z kolejnych trzech etapów udowodnię, że zasługuje na powołanie - powiedział kolarz Ceramica Flaminia. Włoska grupa, która na Tour Pologne została zaproszona głównie dlatego, że w jej składzie jest kilku Polaków, jedzie w nim bardzo aktywnie. - W środę uciekał Maksym Rudenko, w czwartek to samo zrobił Hubert Kryś, ja dwukrotnie ukończyłem etap na szóstym miejscu, więc jesteśmy widoczni - stwierdził Szczawiński. 27-letni kolarz ceni sobie pozycje w czołówce etapów na Tour de Pologne. - W końcu to wyścig Pro Tour. Że nie jest podczas niego łatwo pokazuje przykład chłopaków z Intel-Action. Gdy Tour de Pologne był wyścigiem niższej kategorii, to w nim rządzili. Teraz do Polski przyjeżdżają bardzo silne grupy z kolarzami, którzy wygrywają najważniejsze wyścigi na świecie. W pierwszym roku zawodostwa wygrałem Giro de Chianti wyścig I kategorii, który odbył się w Toskanii, czyli tam, gdzie mieszkam - powiedział. Kto jest jego faworytem do wygrania tegorocznego Tour de Pologne? - Zdecydowanie Stefano Garzelli z Liquigasu. Obserwowałem go na włoskich wyścigach i jeśli ma tę samą kondycję, co przed Tour de Pologne, to go obstawiam - stwierdził Szczawiński. Paweł Pieprzyca, Poznań <a href="http://czeslawlang.blog.interia.pl/">Blog Czesława Langa tylko w INTERIA.PL</a>