"Zdawałem sobie sprawę z tego, jaka jest sytuacja w ŁKS. Jeżeli jednak nie widziałbym sensu pracy w tym klubie, to nie podpisałbym tu umowy. Wiedziałem, co mnie tu może czekać i nie uciekam od odpowiedzialności. Dopóki klub będzie zainteresowany moimi usługami, to będę tu pracował" - powiedział Tarasiewicz. Nie wszystkie osoby związane z ŁKS chcą jednak nadal być w tym klubie. Przed meczem z PGE GKS w mediach pojawiły się informacje, że decyzję o rezygnacji z pracy podjęli: doradca zarządu ds. sportowych Tomasz Wieszczycki i menedżer zespołu Tomasz Kłos. Obaj od blisko dwóch lat współpracowali ze sobą przy budowie i prowadzeniu piłkarskiej drużyny ŁKS. Teraz niemal jednocześnie zrezygnowali z pracy w klubie. "Jesteśmy zaskoczeni ich decyzją. Zostawili nas w bardzo trudnym momencie. Szkoda, że nie poczekali chociaż do zakończenia tegorocznych rozgrywek" - powiedział obecny na meczu w Bełchatowie przewodniczący rady nadzorczej sportowej spółki ŁKS Jarosław Turek. Wieszczycki na łamach gazet nie chciał komentować swojej decyzji. Kłos z kolei nie ukrywał, że powodem jego rezygnacji była zła sytuacja finansowa klubu i zaległości w wypłatach. "Nie ukrywamy tego, że brakuje nam pieniędzy. Dlatego cały czas szukamy nowych inwestorów. Jest kilku zainteresowanych wejściem do ŁKS. Rozmowy trwają, ale na ich rezultat trzeba jeszcze poczekać" - wyjaśnił Turek. Dodał, że zaległości w wypłatach dla zawodników wynoszą obecnie 2-3 miesiące. Kwoty zaległości nie chciał jednak podać. Klub oficjalnie nie komentuje na razie informacji o odejściu Wieszczyckiego i Kłosa, bo sprawy związane z ich rezygnacjami nie zostały jeszcze formalnie zakończone. Trener Tarasiewicz pytany o wpływ problemów finansowo-organizacyjnych klubu na postawę piłkarzy podkreślił, że ci ostatni powinni się skupić na treningach i kolejnych meczach. "Jest jak jest. Trzeba wyrzucić pozaboiskowe problemy z głowy i końcówkę tej rundy oraz tegoroczny początek następnej zagrać jak najlepiej. Ci, którzy będą chcieli odejść zimą z ŁKS powinni teraz zrobić wszystko, by później odejść z podniesioną głową. Pozasportowe zawirowania na pewno mają jakiś delikatny wpływ na psychikę zawodników, ale nie one były główną przyczyną porażki w Bełchatowie" - powiedział Tarasiewicz. Dodał, że jeśli któryś z piłkarzy będzie myślami nie na boisku tylko gdzie indziej, to straci miejsce w ligowej kadrze ŁKS. "Jeżeli wyczuję, że jacyś zawodnicy są nieobecni, to będziemy grali tymi, którzy są zainteresowani walką o punkty. Jeżeli nie będzie ich 18, to w kadrze meczowej będziemy mieli np. 16 takich graczy. Na razie jednak nie odniosłem wrażenia, by komuś nie chciało się grać" - powiedział Tarasiewicz.