Real co prawda przegrał z Sevillą 1:2, ale gdyby nie Casillas mógł wyjeżdżać z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán z większym bagażem bramek. Golkiper "Królewskich" zanotował bowiem dwie interwencje z gatunku "nie z tej ziemi". Kibice łapali się za głowy patrząc, co wyczynia w bramce reprezentant Hiszpanii, "To cud! Święty Iker!" - krzyczeli komentatorzy. Ale do rzeczy: Najpierw Iker w sobie tylko wiadomy sposób odbił strzał głową z dwóch (sic!) metrów Renato. Nawet powtórki nie dają nam odpowiedzi na pytanie "Jak on to zrobił?". Druga klasowa obrona, to "wyciągnięcie" uderzenia Diego Perottiego. Argentyńczyk dostał piłkę od Alvaro Negredo i będąc w polu bramkowym przyłożył nogę do podania, aby skierować ją do siatki. Gol? A skąd. Nagle pod jego nogi zanurkował Casillas i sparował strzał, który musiał wpaść do bramki. Zresztą co tu więcej mówić. Zobaczcie i oceńcie sami. Takie rzeczy nie zdarzają się na co dzień. W całej sprawie znajdujemy również wątek polski. Oglądający popisy Casillasa Jerzy Dudek może co najwyżej oklaskiwać interwencje swojego konkurenta. O zajęciu jego miejsca między słupkami nie powinien już nawet marzyć. "Święty Iker" kontra FC Sevilla