"Bałem się tylko, by sobie nic nie zrobiła. Była jednak bardzo uważna. Jeżeli zawodnik nie zlekceważy zjazdu ani skrętu, to jest w stanie kontrolować sytuację. Może trochę wolniej jej to wychodziło i trochę traciła, ale w końcu skończyło się to srebrnym medalem, więc trzeba być naprawdę szczęśliwym" - podkreślił. Według Tajnera taktyka obrana przez Kowalczyk miała decydujące znaczenie. "Ona tak ustawiała te wszystkie swoje biegi, żeby prowadzić od samego początku. Ważne było, by w te dwa zjazdy z dwoma zakrętami - prawym i lewym - wchodziła jako pierwsza. Widać było, że ten śnieg nie jest miękki, więc łatwiej wchodząc w skręt na nartach biegowych utrzymać tę pozycję i ją potem kontrolować" - ocenił. Cichą bohaterką środowego sprintu została Słowenka Petra Majdic. Zaliczana do grona faworytek w trakcie rozgrzewki wpadła do rowu. Z podejrzeniem złamania żebra została odwieziona do szpitala, po badaniach okazało się, że ma je mocno stłuczone. Przystąpiła do rywalizacji i zdobyła brązowy medal. "Współczuję Majdic. W momencie, gdy człowiek biegnie, płuca się rozszerzają i uciskają na stłuczone żebra. Widać było, co się z nią po każdym z biegów działo - padała i wyła z bólu. Za pół godziny szła na start i znowu się powtarzało to samo. Najgorsze jednak jeszcze przed nią. Stłuczenia odzywają się dopiero na drugi dzień" - powiedział Tajner. Z Whistler Marta Pietrewicz Zobacz również: Justyna na medal! Zobacz zapis relacji na żywo z finału sprintu Kowalczyk wicemistrzynią olimpijską! Sukcesy Justyny Kowalczyk Pierwszy trener "wybitnie zadowolony" z Kowalczyk