W poniedziałek wieczorem prezes Tajner i wiceprezes Andrzej Wąsowicz pojechali do domu Adama Małysza, by porozmawiać o szczegółach współpracy najlepszego polskiego skoczka z fińskim trenerem. - Małysz się jeszcze kurował z przeziębienia, wolał nie opuszczać mieszkania, dlatego pojechaliśmy do niego - tłumaczył Apoloniusz Tajner. - Od dawna namawiałem Małysza, by pomyślał o indywidualnych treningach. Mógł mieć każdego, no, może poza Miką Kojonkoskim - przyznał prezes PZN. We wtorek rano Małysz przyglądał się tylko kolegom na skoczni w Wiśle. Po południu przypiął narty i kilka razy sam skoczył. Jego wyjazd na kolejne konkursy Pucharu Świata w Vancouver stał pod znakiem zapytania, ale najgorsze już minęło i będzie mógł wystartować na olimpijskiej skoczni w Whistler. Dziś do Kanady oprócz niego polecą: Kamil Stoch, Stefan Hula, Marcin Bachleda i Piotr Żyła. Po zawodach Małysz wróci do Wisły, gdzie prawdopodobnie będzie już na niego czekał Lepistoe, a reszta leci do Sapporo. Fin twierdzi, że może rozpocząć współpracę z Małyszem w każdej chwili, a kontrakt z Eurosportem (komentuje skoki) nie jest przeszkodą. - Teraz wszystko zależy od PZN - twierdzi.