Wisła miała się zrehabilitować w meczu z Lechią za odpadniecie z Ligi Mistrzów i fatalny występ w Nikozji. Z tych planów nic nie wyszło. Mistrzowie Polski zagrali beznadziejnie. Lechia, choć mocno osłabiona, odniosła pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. Podopieczni Roberta Maaskanta rozpoczęli, jak to mają w zwyczaju zaczęli leniwie, na stojąco, jakby byli przekonani, że rywal sam zacznie sobie strzelać bramki. A Lechia już w 12. minucie mogła objąć prowadzenie, lecz Piotr Wiśniewski strzelając z woleja z kilku metrów - spudłował. Trzy minuty później Mateusz Machaj wykonywał rzut wolny z około 30 metrów. Sergei Pareiko odbił piłkę, a Rafał Janicki nie trafił w bramkę przy próbie dobitki. Gospodarze dopiero pod koniec pierwszej połowy zaczęli grać trochę szybciej, wymieniać podania na jeden kontakt. Najpierw szansy nie wykorzystał Ivica Iliev, który po podaniu Maora Meliksona, wypracował sobie pozycję strzelecką, lecz nie trafił w bramkę z pięciu metrów. Tuż przed przerwą Patryk Małecki podał do Dudu Bitona, ten starał się skierować piłkę pod poprzeczkę, ale Sebastian Małkowski popisał się dobrą interwencją. W przerwie trener Maaskant zamienił pozycje bocznych obrońców - Dragan Paljić przeszedł na lewą stronę, a Junior Diaz na prawą. Serb był bardziej aktywny w ofensywie, ale to co wyrabiał Kostarykańczyk po drugiej stronie boiska przechodziło wszelkie wyobrażenia. Każda akcja przeprowadzona przez Lechię lewym skrzydłem była bardzo groźna. W 54. minucie Diazowu uciekł Ivans Lukjanovs, znalazł się w sytuacji sam na sam z Pareiką, starał się go przelobować, piłką zmierzała obok słupka, lecz czujny Wiśniewski podążył za akcją i z bliska skierował futbolówkę do siatki. Trener Maaskant starał się ratować mecz. Wprowadził do gry trzech nowych piłkarzy, po raz pierwszy w tym sezonie zagrali razem Biton i Cwetan Genkow. Okazji do zdobycia gola nie było jednak zbyt wiele. Znakomicie poczynaniami Lechii kierował Łukasz Surma. W 72. min. Lechia była bliska zdobycia drugiego gola. Po błędzie Gordana Bunozy - w ok. środka boiska - piłkę przejął Mateusz Machaj, który długim podaniem "uruchomił" Wiśniewskiego. Ten w polu karnym "Białej Gwiazdy" miał przed sobą tylko bramkarza Wisły, ale nie potrafił go pokonać. Gospodarze najbliżej zdobycia bramki byli w 76. minucie. Łukasz Garguła podał do Bitona, ten odegrał do Genkowa. Bułgar trafił w słupek, a dobitka Andraża Kirma poszybowała nad poprzeczką. Lechia starała się kontratakować i oddała kilka groźnych strzałów na bramkę Pareiki, ten jednak nie dał się zaskoczyć. Dla gdańszczan nie miało to już znaczenia, bo i tak cieszyli się z wywalczenia trzech punktów. Po meczu powiedzieli: Tomasz Kafarski, trener Lechii: - W tak ciężkim dla nas momencie, w meczu z tak dobrym przeciwnikiem potrafiliśmy się podnieść i udowodnić, że część ludzi za szybko nas +skasowała+. Wisła była częściej przy piłce, a my przyjęliśmy inny niż zazwyczaj wariant gry. Jedna z naszych kontr zakończyła się zdobyciem gola, w efekcie zwycięstwem. Jestem dumny z chłopaków, a powiedzenie "wiara umiera ostatnia" jest dalej aktualne. Robert Maaskant, trener Wisły: - Pod koniec pierwszej połowy zaczęliśmy tworzyć okazje. O tym rozmawialiśmy w przerwie. Stwierdziliśmy, że jeśli będziemy dalej tworzyć sytuacje, w końcu strzelimy. Niestety zaczęliśmy popełniać błędy. Popełniliśmy kilka poważnych pomyłek, czego efektem była bramka dla Lechii. Potem musieliśmy kreować sytuacje, ale nie byliśmy wystarczająco skuteczni. Zdajemy sobie sprawę, że to spory nokaut przegrać dwa razy w odstępie kilku dni. To trochę za dużo, ale wiemy, że w drużynie jest jakość, i że potrafimy skutecznie walczyć. Podobna seria przytrafiła się nam w zeszłym roku, a jednak się podnieśliśmy. Wiem, że w meczu z Lechem moi zawodnicy będą gotowi do walki, chociaż dzisiaj są na ziemi. Jeszcze włączymy się do wyścigu po tytuł mistrzowski. Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 0-1 (0-0) 0-1 Piotr Wiśniewski (54). Wisła: Sergei Pareiko - Dragan Paljic, Gordan Bunoza, Osman Chavez, Junior Diaz - Patryk Małecki (65. Andraz Kirm), Radosław Sobolewski, Gervasio Nunez (57. Cwetan Genkow), Maor Melikson, Ivica Iliev (65. Łukasz Garguła) - David Biton. Lechia: Sebastian Małkowski - Deleu, Luka Vucko, Rafał Janicki, Vytautas Andriuskevicius, Lewon Hajrapetjan - Marcin Pietrowski, Łukasz Surma, Mateusz Machaj (84. Jakub Popielarz) - Ivans Lukjanovs (90+2. Mateusz Łuczak), Piotr Wiśniewski (74. Tomasz Dawidowski). Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Żółta kartka - Wisła Kraków: Ivica Iliev. Lechia Gdańsk: Tomasz Dawidowski. Widzów 13˙550. Zobacz wyniki, strzelców goli z piątej kolejki i tabelę T-Mobile Ekstraklasy