Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Podbeskidzie - Lech Poznań Ostatnią bramkę dla Lecha zdobył obrońca Grzegorz Wojtkowiak w 64. minucie meczu z Koroną Kielce. Było to 14 października. Później poznaniacy nie potrafili strzelić bramki w spotkaniach z Lechią Gdańsk, Legią Warszawa i Polonią Warszawa i teraz z Podbeskidziem. To w sumie już 386 minut bez gola, ale jeżeli doliczymy do tego dodatkowy czas gry z tych czterech meczów, jak nic stukną cztery setki. To bilans wstydliwy dla drużyny aspirującej do mistrzostwa Polski i gry w pucharach, choć trener Lecha Jose Mari Bakero zdaje się nie dostrzegać problemu. Tabela jednak oddaje sytuację - na kolejkę przed końcem pierwszej rundy Lech ma już 9 pkt straty do Śląska Wrocław. Podbeskidzie potrafiło już płatać figla faworytom ligi - wygrało m.in. w Warszawie z Legią czy w Krakowie z Wisłą. Nie przestraszyło się także Lecha, tym bardziej, że goście pozbawieni byli swoich dwóch zębów trzonowych, czyli Artjoma Rudniewa i Semira Stilicia. Bakero uznał, że siły swoich gwiazd trzeba zachować na drugą połowę i posadził ich na ławce. Lech był częściej w posiadaniu piłki, ale znów grał w jednostajnym tempie. Jego akcje nie przynosiło praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką Richarda Zajaca, zdecydowanie groźniejsze były kontrataki Podbeskidzia. "Górale" gdy tylko tracili piłkę na połowie Lecha, niemal całym zespołem natychmiast wracali na przedpole bramki Zajaca. Lech zaś nie potrafił na tyle szybko przenieść swoich akcji, by stworzyć przewagę. Zastępujący Stilicia Mateusz Możdżeń grał słabiutko i w ogóle nie dostarczał piłek do Bartosza Ślusarskiego, który też nie potrafił wykreować sytuacji, jak to czasem robi Rudniew. W 12. minucie gospodarze mogli objąć prowadzenie, ale po strzale Ziajki piłkę zablokował Murawski, zaś po chwili dobitka Nathera odbiła się jeszcze od pleców Ziajki i przeleciała tuż obok bramki gości. Na pewno minusem tej części gry był zaledwie jeden celny strzał z obu stron - oddał go w 27. minucie Wilk, ale Zajac nie miał problemów ze złapaniem piłki. Lech miał sporo kłopotów w grze obronnej - po części wynikało to z niechlujności jego piłkarzy, po części z dobrej postawy Demjana, który uparł się na ogrywanie młodego obrońcy "Kolejorza" Kamińskiego. Tak było choćby w 42. minucie, gdy Demjan uciekł Kamińskiemu, ale już w polu karnym dogonił go Wołąkiewicz i utrudnił oddanie strzału. Piłka przeleciała tuż nad poprzeczką bramki gości. Oba zespoły po przerwie wyszły na boisko w tych samych składach - było to dziwne w przypadku Lecha, który przez pierwszy kwadrans drugiej połowy został zmuszony do głębokiej defensywy. To gospodarze swoim agresywnym pressingiem często uniemożliwiali rywalom możliwość wybicia piłki z własnej połowy. W 58. minucie Demjan znów oszukał Kamińskiego i razem z Ziajką pomknął na bramkę Buricia. Skończyło się na strachu dla lechitów, ale nie minęło pół minuty, a powoływany do reprezentacji Wołąkiewicz zagrał prosto pod nogi Cohena - strzał pomocnika z Izraela obronił Burić. Dopiero gdy w 62. minucie Bakero zdecydował się wpuścić na boisko Rudniewa i Stilicia, gra Lecha się poprawiła. I to wyraźnie - to nagle poznaniacy zaczęli atakować. Już minutę po tej roszadzie Stilić podał do Rudniewa, a ten uderzył dość anemicznie obok słupka. Później w dobrej sytuacji był Stilić (z 7 metrów strzelił nad bramką), dwie okazje zmarnował Możdżeń, a piłkę meczową miał w 87. minucie Stilić. Bośniak uderzał piłkę głową z 5 metrów - miał pustą połowę bramki, a w przypadku celnego strzału Zajac nie byłby w stanie interweniować. Pomocnik Lecha pomylił się o centymetry. Jeszcze do końca meczu było sporo emocji, ale żaden gol już nie padł. Remis bardziej ucieszył piłkarzy Podbeskidzia, a w przypadku Lecha można już dość głośno mówić o kryzysie. Trzy ostatnie spotkania w tym roku poznaniacy zagrają na swoim stadionie i tylko 9 punktów da im nadzieję na walkę wiosną o mistrzowski tytuł. Robert Kasperczyk (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): "Wiedzieliśmy, że jeśli takim piłkarzom jak Kriwec, Wilk, Ślusarski czy Rudnev, da się trochę miejsca w środkowej strefie boiska, to przy ich rotacjach, zmianach, można mieć duży problem. Dlatego chcieliśmy grać bardzo blisko siebie w środkowej strefie, z dynamicznymi zawodnikami na skrzydłach Sylwestrem Patejukiem i Sebastianem Ziajką. Szkoda, że sytuacje z początku drugiej połowy nie zakończyły się przynajmniej jedną bramką, bo myślę, że to prowadzenie dowieźlibyśmy do końca. Po okresie, w którym przeważaliśmy, inicjatywę przejął Lech. Okazje, które mieliśmy, mogły się w okrutny sposób zemścić w 87. minucie. Na tym polega urok piłki w ekstraklasie, że jeśli nie wykorzystuje się sytuacji, można zostać z zerowym kontem punktowym. Jeśli chodzi o postawę moich zawodników, to jestem bardzo zadowolony. Graliśmy z zespołem, w którym - jak na polskie warunki - aż roi się od gwiazd. Także postawa kibiców, którzy cały mecz dopingowali, jest budująca, zwłaszcza w kontekście arcyważnego spotkania z GKS Bełchatów". Sebastian Ziajka (piłkarz Podbeskidzia): "Graliśmy z kontry i było widać, że się nam to udaje. Byliśmy dobrze przygotowani taktycznie do meczu. Niestety, zabrakło trochę szczęścia w sytuacjach, które stworzyliśmy. Nie ukrywam, że liczyliśmy na trzy punkty, ale jeden też jest ważny". Jose Mari Bakero (trener Lecha Poznań): "Już przed rozpoczęciem spotkania wiedzieliśmy, że czeka nas trudny mecz, przede wszystkim dlatego, że drużyna Podbeskidzia miała 15 dni by dobrze się do niego przygotować. Widać było, że bardzo dobrze przepracowała ten okres. W pierwszej połowie staraliśmy się utrzymywać przy piłce, ale zabrakło nam dojścia do linii końcowej boiska. W drugiej połowie straciliśmy kilka prostych piłek, co umożliwiło gospodarzom wyprowadzenie groźnych kontrataków, które mogły się zakończyć utratą bramki. Od 70. minuty inicjatywa była po naszej stronie. Mieliśmy swoje okazje, ale nie udało się ich zamienić na gole". Podbeskidzie Bielsko-Biała - Lech Poznań 0-0 Żółta kartka - Podbeskidzie Bielsko-Biała: Liran Cohen, Marek Sokołowski. Lech Poznań: Jakub Wilk, Luis Henriquez, Siergiej Kriwiec. Sędziował: Marcin Borski z Warszawy. Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Juraj Dancik, Bartłomiej Konieczny, Tomasz Górkiewicz - Sebastian Ziajka, Matej Nather, Dariusz Łatka, Liran Cohen (63. Piotr Malinowski) - Sylwester Patejuk (79. Maciej Rogalski), Robert Demjan (75. Adam Cieśliński). Lech Poznań: Jasmin Burić - Grzegorz Wojtkowiak, Marcin Kamiński, Hubert Wołąkiewicz, Luis Henriquez - Jakub Wilk (75. Aleksander Tonew), Dimitrije Injać, Rafał Murawski, Siergiej Kriwiec (62. Artjom Rudniew), Mateusz Możdżeń - Bartosz Ślusarski (62. Semir Stilić). Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę