Lech po udanym początku sezonu, kiedy to przez kilka kolejek był liderem T-Mobile Ekstraklasy, po 14 meczach traci do prowadzącego Śląska Wrocław już dziewięć punktów. W niedzielę na własnym stadionie będą podejmować zajmujący ósmą lokatę Widzew. - Widzew to drużyna bardzo uporządkowana w defensywie, stracił zaledwie 11 bramek. Ale nie mam obaw przed tym spotkaniem. Moi zawodnicy dobrze wyglądają na treningach, przede wszystkim musimy atakować inteligentnie i grać swoją piłkę. Do składu wraca Manuel Arboleda, Artjom Rudniew i Hubert Wołąkiewicz dziś normalnie trenowali, mam też coraz więcej zawodników do dyspozycji, z czego jestem zadowolony - mówił na konferencji prasowej Bakero. Hiszpański szkoleniowiec starał się przekonywać, że ostatnie niepowodzenia poznańskiej drużyny to efekt m.in. braku szczęścia. Lech zremisował bezbramkowo z Lechią Gdańsk, Legią Warszawa, Podbeskidziem Bielsko-Biała i przegrał 0-1 z Polonią Warszawa. - Z Lechią byliśmy lepsi, mieliśmy słupek, a do tego dobrze interweniował bramkarz rywali. Z Legią zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, wszyscy nas chwalili, były okazje do zdobycia bramki, ale także ich bramkarz bronił fantastycznie. Z Polonią z kolei był bardzo trudny mecz, gospodarze zagrali trochę eksperymentalnie, a my nie zagraliśmy zbyt dobrze. Ale też nie zasłużyliśmy na porażkę, bo bramkę straciliśmy w ostatniej minucie w głupich okolicznościach. Z kolei w drugiej połowie w Bielsku-Białej stworzyliśmy sporo okazji, rywale się tylko bronili, zabrakło skuteczności. Uważam, że pomocnicy powinni być bardziej pazerni na gole - strzelanie bramek to nie tylko sprawa jednego zawodnika, ale całej drużyny. Powtarzam to od meczu z Legią - tłumaczył Bakero. Pomocnik Lecha Hubert Możdżeń zgodził się z opinią trenera. - Faktycznie, przy 14 golach Artjoma, liczba strzelonych bramek przez resztę zespołu (osiem) wygląda masakrycznie. Skoro Artjom się zaciął, to my powinniśmy zdobywać bramki. Nie tylko pomocnicy, ale również obrońcy. Bo to cały zespół jest rozliczany za wyniki - przyznał. Jego zdaniem limit minut bez strzelonej bramki został już wyczerpany. -Widzewowi nie jest łatwo strzelić bramkę, bo stracił ich zaledwie dwie więcej od nas. Ale jak nie teraz, to kiedy? Na papierze jesteśmy lepsi, ale trzeba też szanować rywala. Zdajemy sobie sprawę, że nie spełniamy oczekiwań kibiców. Wierzę, że wyczerpaliśmy ten limit czasu bez strzelonych goli - podsumował 20-letni zawodnik. Mecz Lecha z Widzewem rozegrany zostanie w niedzielę, początek godz. 17.00. INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo z tego meczu