"Pasy" w pięciu meczach obecnego sezonu na własnym stadionie jeszcze nie zdobyły żadnego punktu. Tradycji zadość stało się również w sobotę, a goście wygrywając w Krakowie zostali liderem. Lech, a właściwie Krzysztof Kotorowski, zaczął jednak nerwowo. W drugiej minucie bramkarz "Kolejorza" źle wybił piłkę nogę, przejął ją Saidi Ntibazonkiza, który podał do Aleksejsa Visniakovsa. Ten dośrodkował spod linii końcowej, ale podał wprost do Huberta Wołąkiewicza, który wyjaśnił sytuację. Po chwili w poprzek boiska zagrał Marcin Kamiński, a piłka wyszła na aut. Gdy jednak goście przeszli do ataku, od razu okazał się on skuteczny. W czwartej minucie Artiom Rudniew podał do stojącego przed polem karnym Rafała Murawskiego, który uderzył prawą nogą nie dając szans Szymonowi Gąsińskiemu. Reprezentant Łotwy jest najlepszym strzelcem T-Mobile Ekstraklasy (w sumie już ma 14 goli) i w pierwszej połowie kilka razy próbował poprawić swój dorobek. W 14. minucie podaniem zrewanżował mu się Murawski, ale strzał napastnika Lecha z linii pola karnego bramkarz Cracovii sparował na rzut rożny. W 18. skorzystał z podania Semira Stilicia z lewej strony, ale tym razem nie trafił w bramkę. Wreszcie w 44. z prawej strony zacentrował Grzegorz Wojtkowiak, jednak strzał Rudniewa był bardzo niecelny. Nie tylko jednak on próbował zaskoczyć Gąsińskiego. Chciał to zrobić także Stilić, a najgroźniej było w 45. minucie, kiedy po uderzeniu z rzutu wolnego dobrze spisał się golkiper "Pasów". Cracovia także miała swoje szanse, głównie po kontrach. W 15. minucie akcję rozpoczął oswobadzającym wykopem Mateusz Żytko, piłkę przejął Ntibazonkiza i podał do Kahlona, który wbiegł w pole karne, wziął dwóch rywali na zamach, ale przy strzale się poślizgnął i piłka poszybowała wysoko ponad poprzeczką. Izraelczyk był aktywny, ale grał za bardzo indywidualnie. Z rzutów wolnych z narożnika pola karnego Kotorowskiego próbował zaskoczyć dwa razy Milosz Kosanović, ale bez efektu. Najbardziej niemoc gospodarzy pokazał bardzo niecelny strzał Visniakovsa z 39. minuty. Chaotyczny Łotysz tak samo kopnął piłkę. Lech po przerwie szybko zadał drugi cios. Najpierw Rudniewa zablokował Żytko, ale w 48. minucie po dośrodkowaniu Mateusza Możdżenia reprezentant Łotwy uprzedził Andraża Strunę i uderzeniem głową jeszcze po rękach Gąsińskiego posłał piłkę do siatki. Goście w 62. minucie mogli podwyższyć prowadzenie. Na indywidualną akcję zdecydował się Możdzeń, którego strzał z 15 metrów nogą odbił bramkarz Cracovii, a dobitka Murawskiego była niecelna. W końcu do ataku ruszyli gospodarze. Sygnał dał Ntibazonkiza, który oddał dwa groźne strzały (w 62. i 65. minucie), oba jednak wybronione przez Kotorowskiego. Chwilę później nożycami chciał go zaskoczyć Kahlon, jednak posłał piłkę daleko od celu. To było jego ostatnie zagranie w meczu, bo zmienił go Bartłomiej Dudzic. Animuszu "Pasom" nie starczyło na długo, a dobił je Rudniew w 83. minucie. Napastnik gospodarzy wystartował do podania Żytki do Gąsińskiego, przejął piłkę i chociaż wyrzucił się pod linię końcową zdążył jeszcze podprowadzić futbolówkę i skierować ją do siatki. Kibice przy Kałuży strzelca goli nagrodzili brawami, które dostał też, gdy trzy minuty później schodził z boiska. Powiedzieli po meczu: Jose Bakero, trener Lecha: - To było fantastyczne spotkanie, tym bardziej się cieszę, że udało nam się wygrać. Cracovia wyszła na murawę z dużą wiarą we własne możliwości, jednak szybko zdobyliśmy gola. W pierwszej połowie, mimo okazji, nie udało nam się podwyższyć prowadzenia. Na drugą połowę wyszliśmy bardzo skoncentrowani. Właściwie pierwsza nasza sytuacja przyniosła bramkę. Potem staraliśmy się kontrolować przebieg spotkania. Dariusz Pasieka, trener Cracovii: - Mecz dobrze ułożył się dla Lecha, a bramki zdobywał po naszym kardynalnych błędach. Gdy takie popełniamy, to nie możemy wygrać z tak mocnym zespołem jak Lech. Szkoda porażki, bo po zwycięstwie nad Górnikiem drużyna była już trochę podbudowana. Nie wiem, skąd to wynika, że Cracovia wciąż przegrywa u siebie. Wszyscy większość punktów zdobywają na własnym obiekcie, a my doznaliśmy piątej porażki na swoim stadionie. Cracovia - Lech Poznań 0-3 (0-1) Bramki: 0-1 Rafał Murawski (4), 0-2 Artjom Rudniew (48-głową), 0-3 Artjom Rudniew (83). Cracovia: Gąsiński - Struna, Żytko, Kosanović, Puzigaca - Bartczak, Radomski (77. Szeliga) - Visniakovs, Ntibazonkiza, Kahlon (66. Dudzic) - van der Biezen (58. Niedzielan). Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez - Możdzeń, Injać, Murawski, Stilić (77. Tonew), Kriwiec (68. Drygas) - Rudniew (86. Wilk). Sędziował Sebastian Jarzębak z Bytomia. Widzów 10 198.