Wróciliście z Kazachstanu, gdzie odbyły się mistrzostwa świata. Po raz pierwszy od dziewięciu lat bez medalu.Szymon Kołecki: - Szczerze powiedziawszy, jestem rozczarowany i bardzo przybity. Są to chyba moje najtrudniejsze zawody, jakie w życiu przeżyłem.Adrian Zieliński to chyba największy przegrany mistrzostw.- Adrian Zieliński to pod względem sportowym porażka, ale on robił, co mógł, i walczył do końca, do ostatniego podejścia, jednak nie udało mu się osiągnąć tego, co założył. Bardziej jestem rozczarowany postawą zawodniczek i zawodników, którzy nie potrafili zawalczyć na pomoście. Tu nie chodzi o ich poziom sportowy, po prostu często wiele im brakowało do ich rekordów życiowych.Którego zawodnika by pan wyróżnił?- Duże słowa podziękowania należą się Krzyśkowi Szramiakowi, który dwa miesiące temu rozpoczął treningi. On jeszcze pięć, czy sześć miesięcy temu przeszedł dosyć poważną artroskopię kolana. Po leczeniu, kiedy było już wiadomo, że nasza reprezentacja się kruszy, razem z trenerem kadry poprosiliśmy go, aby spróbował się przygotować. Krzysiek zrobił wszystko, co mógł, zawalczył na pomoście i osiągnął lepszy wynik niż na treningach. Podobnie Łukasz Grela, debiutant, wynik być może nie jest najlepszy, ale kiedy on usłyszał, że ma szansę pojechać na mistrzostwa, to dał z siebie wszystko. Dwa tygodnie temu podczas mistrzostw Polski zerwał biceps, ale powiedział, że jedzie walczyć dla drużyny i dla niego nie ma znaczenia, co będzie dalej. - Tym ludziom należą się wielkie słowa uznania. Myślę, że na miarę swoich możliwości wystartował Tomek Zieliński. On nie był przygotowany na większe ciężary, w dodatku trapiły go kontuzje. To są takie trzy nazwiska, które należałoby wyróżnić. Trochę zawiódł Arek Michalski, nawet nie w kontekście medali, ale on nie zbliżył się do swoich rekordowych wyników, choćby z mistrzostw Polski, podczas których uzyskał 404 kg, a w Ałtamach tylko 397 kg. Dużo ostatnio słyszało się o tym, że Adrian Zieliński nie stawił się na badania antydopingowe. Czy to jest prawda?- To nie jest prawda. Błąd w systemie spowodował, że był podany zły adres. To się często zdarza u wielu sportowców, dlatego jest możliwość kilku tego rodzaju sytuacji przed wyciągnięciem konsekwencji. Natomiast ze strony Adriana nie ma żadnego unikania kontroli. Są niestety inne sprawy dopingowe. To bardzo trudny okres dla polskich ciężarów.- Tak, to bardzo trudny okres. Do pozostałych spraw będę się odnosił, kiedy zakończą się postępowania wyjaśniające. One się przedłużają, liczyłem na to, że to będzie szybciej. Ciężko trochę o kwalifikacje olimpijskie do Rio de Janeiro.- Nie spodziewałem się, że tak trudno będzie nam walczyć o kwalifikacje. Po takiej krótkiej analizie muszę powiedzieć, że u kobiet z czterech punktujących zawodniczek, trzech nie było w reprezentacji. U mężczyzn podobnie, brak Marcina Dołęgi czy Bartka Bonka spowodował, że wypadliśmy poza szóstkę, a z tymi dwoma zawodnikami wywalczylibyśmy maksymalną liczbę kwalifikacji. Myślę jednak, że ani trenerzy ani zawodnicy nie poddają się. Za rok są kolejne mistrzostwa świata, drugi etap rywalizacji i nie wyobrażam sobie, abyśmy tych kwalifikacji nie wywalczyli.W jakim miejscu są polskie ciężary?- Dzisiaj na pewno mocno cofnięte w porównaniu z tym, co mieliśmy kilka miesięcy temu. Ta sytuacja nie jest jednak tak dramatyczna. Myślę, że rozpoczynające się za tydzień mistrzostwa Europy juniorek i młodzieżowców pokażą, że jesteśmy w stanie zdobywać wysokie lokaty na arenach międzynarodowych. W ubiegłym roku w tych kategoriach wiekowych zdobyliśmy 10 medali. Liczę na podobne sukcesy za kilkanaście dni. Ten dramatyczny start na mistrzostwach świata seniorek i seniorów nie może przekreślać możliwości całych polskich ciężarów.