- Prezesi jeszcze nic mi nie oznajmili, chociaż dostałem pozwolenie na transfer. Zrobiła się dziura w budżecie i chcą kogoś sprzedać, więc padło na mnie... - powiedział Szymkowiak w "Przeglądzie Sportowym". - Oczywiście dostałem pewne propozycje transferowe, ale nie zapominajmy, że mam jeszcze ważny kontrakt z Wisłą przez cztery lata. Dlatego jeśli do tego czasu nie zostanę sprzedany, 10 stycznia stawię się na pierwszym treningu - podkreślił Szymkowiak, który przez ostatnie pięć sezonów był jednym z kluczowych zawodników ekipy "Białej Gwiazdy". Szymkowiak nie kryje zaskoczenia słowami Liczki. - Ten rok był dla mnie udany. Grałem dobrze w większości meczów Wisły, przebiłem się do podstawowego składu reprezentacji. Owszem, ja również ponoszę odpowiedzialność za wpadkę w Tbilisi, ale w pozostałych spotkaniach raczej nie zawiodłem - wyznał piłkarz. Pomocnik Wisły nie wyklucza przeprowadzki do zagranicznego klubu, choć jak sam przyznaje wolałby zostać w Krakowie. - Biorąc pod uwagę te wszystkie spekulacje odnośnie mojej przyszłości w Wiśle, to raczej skłaniałbym się do tego, aby wyjechać. W klubie powstało duże zamieszanie, zwolniono Kasperczaka. I wszystko przez te nieszczęsne puchary... Myślę, że jeden fatalny mecz w Tbilisi nie może zaważyć na ogólnej ocenie naszej drużyny. Nie zapominajmy, że latem przyszedł do nas praktycznie tylko Marek Zieńczuk, a jednak jesienią graliśmy dużo, dużo lepiej niż wiosną. Ten zespół systematycznie się rozwijał, robił postępy i tak mogło być w kolejnych miesiącach. Ale zamiast tego ma dojść do jakiejś gruntownej przebudowy... - mówił Szymkowiak. W ocenie Szymkowiaka, Kasperczak jest obecnie najlepszym trenerem w Polsce. - On to przecież udowodnił. Niektórzy twierdzą, że z obecnym składem każdy mógłby poprowadzić Wisłę do mistrzostwa Polski, z czym się zupełnie nie zgadzam. Wystarczy popatrzeć na Real Madryt - teoretycznie grają tam największe gwiazdy, a ubiegły sezon zakończyli z pustymi rękoma. Negatywne oceny pracy Kasperczaka opierają się na tym jednym meczu z Tbilisi, kiedy zupełnie nic nam nie wychodziło, ale z kolei w spotkaniach z Zagłębiem, czy Groclinem każdy strzał na bramkę rywali kończył się golem. W futbolu zdarzają się zarówno dni fatalne, jak i takie, kiedy wychodzi ci wszystko. My w Tbilisi nie mieliśmy, po prostu, swojego dnia. Ale prezes Cupiał może podjąć każdą decyzję, ponieważ jest właścicielem klubu i on daje pieniądze na jego funkcjonowanie - dodał. Szymkowiak wyznał, że wielu zawodników Wisły z nieufnością podchodzi do nowego szkoleniowca. - Trener Liczka różnie się wypowiadał się w ostatnim czasie na temat zawodników Wisły... A przecież większość chłopaków jesienią grała bardzo dobrze. Osobiście decyzje o zmianie trenera w Wiśle odebrałem z dużym smutkiem, ale bardziej ze względu na odejście Kasperczaka niż zatrudnienie Liczki. O tym ostatnim wiem niewiele. Nasz zespół kończył rundę w świetnej formie, więc trener będzie miał ciężkie zadanie, aby ten poziom utrzymać. A przez trzy miesiące przygotowań zdarzyć się może bardzo wiele. Można nawet ze świetnego gracza zrobić wrak człowieka... - mówił "Szymek". Czy to koniec obecnej Wisły? - Jeśli Wisłę opuści taki zawodnik jak Żurawski, to będzie jej ciężko coś wygrać.... Mam przeczucie, że coś się kończy w Wiśle i żałuję bardzo, że tak się stało, ponieważ zdążyliśmy się wszyscy ze sobą mocno zżyć. Zarówno z poszczególnymi zawodnikami, jak i z trenerem Kasperczakiem. Wspólnie przeżywaliśmy porażkę w Tbilisi oraz bardzo ostrą, aczkolwiek zasłużoną krytykę ze strony mediów. Wspólnie się również po tym niepowodzeniu podnieśliśmy i szybko zaczęliśmy grać bardzo dobrze. Było ciężko, groził nam poważniejszy dołek, ale jakoś sobie z tym poradziliśmy. To świadczyło o sile zespołu, a także bliskości relacji, jakie nas wszystkich wiązały. Teraz powoli zaczyna to... może nie definitywnie psuć się, ale na pewno iść w złym kierunku - zakończył Szymkowiak.