- Muszę złapać trochę świeżego powietrza. Dlatego miesiąc temu złożyłem rezygnację. Odchodzę jednak z podniesioną głową i z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku. Cały czas mogę też służyć radą osobom zarządzającym klubem - powiedział Zwierzchowski. Piotrkowianin awans do najwyższej klasy rozgrywkowej zapewnił sobie wygrywając dwumecz z Zepterem AZS UW Warszawa. Zespół prowadzony przez Krzysztofa Przybylskiego zwyciężył zarówno w stolicy (31-27) jak i w środę na własnym parkiecie 33-23. Radość po tym drugim pojedynku była ogromna. Ustępujący prezes przyznał jednak, że na początku pierwszoligowych rozgrywek nie był pewny, czy przebudowany zespół zdoła ten awans wywalczyć. - Dzisiaj jestem małym człowiekiem, który cieszy się z sukcesu swoich wielkich przyjaciół. Na początku, a nawet w połowie sezonu nie do końca byłem jednak przekonany, że ten awans będzie. Zespół pokazał jednak ogromną ambicję i wolę walki. Nieskromnie mogę powiedzieć, że jest to drużyna, która wreszcie ma mój charakter. Z przyjemnością się patrzyło na to, jak grają i dosłownie gryzą parkiet - podkreślił Zwierzchowski. Dodał, że awans Piotrkowianina pokazuje, że wartościowego zespołu nie trzeba budować przez 2-3 lata. - O tych dwóch, trzech latach bardzo często mówią ludzie, którzy tak naprawdę nie chcą nic zrobić, a zależy im jedynie na wyciąganiu pieniędzy z klubu. My dużych pieniędzy nigdy nie mieliśmy, a mimo to przez kilka lat nawet najsilniejsze zespoły w kraju bały się przyjazdu do Piotrkowa Trybunalskiego. Po spadku zostawiłem w drużynie czterech żołnierzy, do których dołączyło dziesięciu chłopców z całej Polski i kilku naszych zawodników. I ten zbudowany w ciągu trzech miesięcy zespół wywalczył awans - powiedział Zwierzchowski. Skład na Superligę będzie już kompletował następca Zwierzchowskiego. Nie wiadomo jeszcze kto nim zostanie, ale wiceprezes klubu Bogdan Bujak zapowiada, że na pewno dojdzie do kilku zmian kadrowych. - Poprzedni sezon zaczęliśmy z dwunastoma nowymi zawodnikami w składzie. Potencjał jakim dysponowaliśmy wystarczył na awans, jednak na Superligę to za mało. Trzeba dołożyć do tego trochę doświadczenia - uważa Bujak.