- Oczywiście, rozumiem dlaczego Adam zagroził, że przestanie skakać. Ale jest bardzo ambitnym zawodnikiem. Myślę, że zrealizuje cel, jaki przed sobą postawił - złoty medal na igrzyskach olimpijskich w Turynie - podkreślił Szturc. - Cała ta afera między Małyszem, jego menedżerem Edi Federerem a PZN nie ma dobrego wpływu na wyniki. Dlatego powinno się wszystko jak najprędzej wyjaśnić i znaleźć kompromis - dodał szkoleniowiec pod okiem którego Małysz stawiał pierwsze kroki na skoczni. - Adam chce pracować z Kuttinem i trzeba szanować jego zdanie. Ale spędzanie około 200 dni tylko z jedną osobą to duże wyzwanie. Zresztą Adam już to przerabiał za czasów Pavla Mikeski. Jeździli na zawody we dwóch i byli ze sobą 24 godziny na dobę. Praca w grupie daje większe możliwości. Choćby trening. Adam z Kuttinem w piłkę czy siatkówkę w dwójkę sobie nie pograją - stwierdził Szturc.