"Sport wyczynowy to cyrk, w którym zdrowie jest nieważne. Tak zwany "doping" jest medycyną, formą terapii. Pomagałem sportowcom, by ci znieśli nadludzki wysiłek do jakiego są zmuszani" - stwierdził w wywiadzie dla magazynu "Stern", którego fragmenty opublikował "Przegląd Sportowy. Z osobą Fuentesa wiąże się kryzys, w jakim znalazło się kolarstwo. Jednak lekarz "pomagał" także zawodnikom z innych dyscyplin, jak: tenis, lekkoatletyka, piłka nożna. To działo się półtora roku temu. Dziś hiszpańska prokuratura nie prowadzi już żadnego postępowania przeciwko lekarzowi, bo w czasie, kiedy zajmowała się jego sprawą, obowiązywało jeszcze stare prawo antydopingowe. "Organizm kolarza nie jest stworzony do trzytygodniowego bezustannego obciążenia. Do tego potrzebny jest doping. Tyle, że za to musi się wziąć osoba, która ma na ten temat odpowiednią wiedzę, a nie jakiś amator" - dodał. Jego klientami były największe gwiazdy peletonu z Janem Ullrichem i Robertem Herasem na czele. "Gdy byłem dostarczycielem nielegalnych specyfików, moje konto rocznie powiększało się o kilka milionów euro. Obecnie zarabiam 2,5 tysiąca euro miesięcznie" - stwierdził Fuentes.