Robert Karaś podjął się niemal nadludzkiego wysiłku i wystartował w IUTA World Championship Swiss Ultra Triathlon na dystansie 10-krotnego Ironmana, by zawalczyć nie tylko o zwycięstwo, ale i o rekord świata. Na całość zawodów składają się 38 km pływania, prawie 1800 km jazdy na rowerze oraz 422 km biegu. W tym momencie Karaś podchodzi do ostatniego etapu i ma olbrzymią przewagę nad drugim Kennethem Vanthuyne i trzecim Adrianem Kosterą. W wyścigu startuje też jeszcze jeden Polak, Tomasz Lus, który na ten moment jest 12. Morderczy maraton trwa już od czterech dni. W tym czasie zawodnicy prawie nie spali, niemal cały czas są w ruchu. Pojawiły się też nieoczekiwane kłopoty. Jak poinformował zespół Roberta Karasia, sportowca na trasie... zaatakowały osy. "Użądlony już siedem razy cięgle wraca niestrudzenie na trasę! Ciało reaguje opuchlizną, ale jego mental pozostaje silny!" - zapewniono. Teraz koledzy zawodnika przekazali następne wieści. Mordercza noc Karasia. Triathlonista z kosmiczną przewagą nad rywalami Robert Karaś walczy o mistrzostwo i rekord świata! Co teraz się z nim dzieje? Zespół zdał relację W najnowszym wpisie w mediach społecznościowych współpracownicy Karasia opisali, co aktualnie dzieje się ze sportowcem. Brzmi to szokująco, choć - jeśli weźmiemy pod uwagę wysiłek, jaki mężczyzna wkłada od kilku dni - zaskoczeniem być nie powinno. Dodali, że tego typu wpis powstał na życzenie samego Roberta. I przyznali, że pojawiła się u nich obawa. "Kazał nam prezentować ten wyczyn dokładnie tak jak to jest na żywo! Boimy się o niego bez przerwy, a on na to - 'jadę dalej'! Co czuje człowiek po przepłynięciu 38km i przejechaniu 1728km? To wie tylko on!" - zaznaczyli. Przy okazji okazało się, że po ukończeniu dystansu na rowerze Karaś mało co odpoczywał. Chciał jak najszybciej ruszyć dalej. "Po trzech godzinach wyruszył na 422 km!" - zawiadomiono. Poruszający wpis Agnieszki Włodarczyk. Bardzo szczerze o Robercie Karasiu