Nasz najlepszy zawodnik opowiada, co może zdziałać w Tour de Pologne, kogo typuje na zwycięzcę i o tym, jakie plany ma na kolejny sezon. - Ostatni raz w Tour de Pologne wystartował pan w 2001 roku. Wówczas trasa była bardziej górska. Czy Sylwester Szmyd jest w stanie coś zdziałać w TdP 2008? - Nie sądzę. Nie tylko ze względu profilu trasy, którą ciężką lub lekką i tak czynią sami kolarze, ale z coraz bardziej odczuwalnego zmęczenia sezonem. - Nie otrzymał pan powołania na igrzyska olimpijskie w Pekinie. Wiele osób twierdzi, że ma pan teraz coś do udowodnienia. - Nic nikomu nie muszę udowadniać. Cały rok byłem wśród najlepszych kolarzy na świecie pod górę, kończąc wszystkie mniejsze etapówki praktycznie w najlepszej dziesiątce, a i swojej postawy w Wielkich Tourach nie muszę się wstydzić. Wyniki mówią same za siebie. Na pewno nie forma i poziom kolarski były podstawą selekcji na igrzyska, ale to oczywiste i szkoda o tym mówić. - Na co dzień ściga się pan ze światową kolarską elitą, do której od powstania ProTour należy również TdP. Co w zawodowym peletonie mówi się o imprezie organizowanej przez Czesława Langa? - Że w Polsce są ładne kobiety. - W tym roku zobaczymy na trasie wiele kolarskich gwiazd. Choć TdP od dwóch lat jest bardziej płaski, to jednak nie wygrywają go sprinterzy. W kim upatruje pan tegorocznego zwycięzcę? - Ciężko mi powiedzieć, na pewno ktoś, kto nie pojechał na Vueltę szykować formy na mistrzostwa świata, a ma zamiar w nich walczyć. Albo też całkiem przypadkowy zwycięzca, jak rok temu, którego wyłoniły praktycznie ostatnie dwa kilometry wyścigu. Nie do przewidzenia. - Polskie kolarstwo zawodowe przeżywa od kilku lat regres, dlatego PZKol wspólnie z organizatorami TdP wpadli na pomysł wystawienia w tym wyścigu reprezentacji Polski. Czy dominujący w kraju kolarze tacy jak Jeżowski i Kiendyś mają szanse powalczyć ze światową czołówką sprintu? - Póki wyścig trwa, każdy ma szanse, ale wiem, że niektóre drużyny złożyły protest przeciwko startowi kadr w wyścigach, bo zawodnicy ci nie podlegają takim samym regułom, jak zawodnicy ProTour. Wystarczy zobaczyć, że najcięższe etapy na Giro wygrywali zawodnicy z mniejszych drużyn, a potem nie do końca to tak kolorowo wyglądało. Swoją drogą wierzę jak najbardziej w dobre intencje kolegów z kadry Polski. - Od przyszłego roku zmienia pan ekipę, podpisał już pan kontrakt z włoskim Liquigasem. Jakie plany i zadania czekają pana w ekipie, w której największą gwiazdą będzie Ivan Basso? - Chciałbym się stać najlepszym gregario dla liderów walczących o zwycięstwo w Wielkich Tourach i mam nadzieję, że mogę być jeszcze lepszy niż w tym roku. Giro pojadę z Ivanem, ale nie wiem jeszcze, czy również Tour. Źródło: www.pro-cycling.org