"Jedziemy z nadziejami. Patrząc na grupę każdy fan piłki ręcznej wie, że jest ciężka" - powiedział 31-letni bramkarz niemieckiego klubu Rhein-Neckar Loewen. Popularnie zwany przez kolegów "Kasa" docenia silne strony rywali, z którymi przyjdzie się zmierzyć biało-czerwonym w pierwszej fazie ME. "To są trzy mocne zespoły. Niemców można określić jako drużynę, która ma niezłą drugą linię i dużą siłę rzutu. To jest ich dominacja. Jak wiadomo, dosyć mocno grają w obronie, twardo. Jeśli sędziowie im pozwolą na taką grę - możemy mieć problemy. Ale na pewno stać nas na wygraną z tym zespołem" - ocenił srebrny medalista MŚ 2007 i brązowy 2009. "Drugi zespół - Szwedzi. Ich mocną stroną jest z kolei gra szybką piłką. Nie jest to jakiś zespół z dużą siłą rzutu, ale ich technika gry w piłkę ręczną jest trochę lepsza od naszej i przede wszystkim szybkościowo mają nad nami jakąś drobną przewagę. Naszą mocną stroną jest obrona" - dodał. Szmal najmniej informacji posiada o ekipie Słowenii, która jest wielką niewiadomą mistrzostw. "Trzeci przeciwnik to Słowenia. Tak naprawdę, to wiem dosyć mało na ich temat. W poprzednich latach grali w delikatnie osłabionym składzie. Teraz jest nowy trener, który próbuje ten zespół poskładać. Pytanie, czy starczyło mu czasu. Bo tego nie miał zbyt dużo. Ale tam w Słowenii wszystko było podporządkowane pod reprezentację. Wiem, że spotykali się w każdy poniedziałek, każdego tygodnia. Kraj jest mały, więc było ich na to stać" - powiedział. Szmal wielokrotnie sprawiał, że szala zwycięstwa przechylała się na stronę polskiego zespołu. Często w trudnych chwilach jego efektowne interwencje powodowały nagły zwrot akcji. To od jego gry wiele zależy. Jak sam przyznaje, najbardziej nie lubi bronić strzałów technicznych. "Nie lubię przede wszystkim technicznych rzutów, bo jestem raczej nastawiony na zawodników, którzy rzucają w pierwsze tempo. Ale to jest różnie. Jeśli się wchodzi w mecz, łapie wiatr w żagle, to czasami człowiek nie myśli, czy coś sprawia problemy. Po prostu ma przyjemność stania w bramce. Ale są oczywiście i takie mecze kiedy nic nie idzie i trzeba się koncentrować. Wtedy rozmawia się z obroną, czy może odpuśćmy tego, a może skupmy się bardziej na tym przeciwniku" - podkreślił. Od 2003 roku Szmal gra w Niemczech, w lidze uważanej przez większość fachowców za najlepszą na świecie. Do 2005 roku był zawodnikiem TuS N-Luebbecke, później przeniósł się do "Lwów". "W Niemczech dosyć sporo się nauczyłem, bo tam tak naprawdę zobaczyłem profesjonalny sport. Mogę to porównać do wywiadu z Marcinem Gortatem. On mówił wyjeżdżając do Niemiec, że zobaczył jak się trenuje, a wyjeżdżając do Stanów zobaczył... jak naprawdę się trenuje. Tam (w Niemczech) jest się rozliczanym nie za trening, a za grę. Na tyle trzeba być profesjonalistą, że trzeba wiedzieć czy podczas treningu sobie poluzować. Bo jeśli gra się tam słabo, to niestety skreślają z listy i do widzenia" - zakończył Szmal, który na początku roku jednogłośnie został wybrany przez kolegów na kapitana drużyny. Zastąpił kontuzjowanego Damiana Wleklaka, który do Austrii nie poleci