"Doznałem jej już w 2. minucie gry. Wprawdzie, nie opuściłem wtedy boiska, ale od razu czułem, że coś się stało. Na drugą połowę już nie mogłem wyjść" - opowiada piłkarz. Zaraz po meczu wydawało się, że Szeligę czeka około 7-10 dni leczenia. Po przeprowadzeniu badań okazało się jednak, że przerwa będzie dłuższa. "Do treningów powinienem wrócić za trzy tygodnie. Mam skręcony staw skokowy, uszkodzoną torebkę i ponaciągane wiązadła. Szkoda, że ten uraz przytrafił mi się akurat teraz, w momencie gdy akurat rozpocząłem mecz od pierwszej minuty" - powiedział Szeliga, który w najbliższym czasie będzie się poruszał o kulach. Tomasz Andrzejewski