Afera korupcyjna zmiotła czołówkę polskich sędziów, którzy prowadzili jeszcze kilka dni temu zawody w ekstraklasie. Ze "starej gwardii" pozostali tylko Marcin Borski i Robert Małek, którzy prowadzili zawody jeszcze przed wejściem w życie przepisów antykorupcyjnych w 2003 roku. Kiedy wybuchła afera, prezes PZPN Michał Listkiewicz zaczął mówić o "jednej czarnej owcy". Później wymyślił na szefa sędziów Andrzeja Strejlaua, trenera, który od lat podnosił kwestię moralności sędziów. Miałem takie wrażenie, że Strejlau był listkiem figowym. Rafał Rostkowski powiedział jednak w "Cafe Futbol" w Polsacie Sport: "Strejlau przerwał wiele układów". Sędzia asystent, który prowadził 108 meczów międzynarodowych, zachwala Strejlaua: "Oczywiście, że kilka razy się pomylił, oczywiście, że był rozczarowany tym, iż sędziowie kłamali mu w żywe oczy, ale naprawdę podjął mnóstwo dobrych decyzji". Rostkowski chciałby powrotu Strejlaua do kierowania organizacją sędziowską. Czy zgodzi się jednak na to Janusz Hańderek, który jest szefem komisji rewizyjnej PZPN, a zarazem protektorem obecnego szefa sędziów Janusza Eksztajna? Co na to prezes PZPN, Grzegorz Lato, który bardzo się liczy ze zdaniem Hańderka? Rostkowski po medialnej wojnie z Eksztajnem liczy na osobistą interwencję Laty, liczy na zarząd PZPN. Liczy, że ktoś zechce wysłuchać jego racji, choćby w kwestii zawodowstwa, które właśnie jest likwidowane. Rostkowski znalazł się w niełasce Eksztajna. Wylądował na 19. miejscu rankingu asystentów i w 2012 roku nie został zgłoszony na listę sędziów FIFA. Co ciekawe Sławomir Stempniewski, występujący jako ekspert Canal Plus, powiedział publicznie: "Jeśli rzeczywiście Rostkowski jest tak nisko na tej liście, to tym gorzej dla listy". Stempniewski mówi również o "braku odporności na presję medialną wśród sędziów". Wydaje się jednak, że środowisko nie jest zastraszone przez media. Że raczej wewnętrznie jest skłócone i fatalnie prowadzone. Eksztajn - pozbawiony charyzmy choćby Wita Żelazki (proszę to piszę z przymrużeniem oka, a trochę nie...) - sam jeździ jako obserwator na spotkania T-Mobile Ekstraklasy. Byle zarobić 1500 złotych za spotkanie na którym będzie kwalifikował arbitra?! Szef sędziów powinien pełnić rolę "supervisora" całego środowiska - i sędziów i samych obserwatorów. Jednak Eksztajn zupełnie tego nie rozumie. W poniedziałkowym magazynie T-Mobile Ekstraklasy w Polsacie Sport ogłosił, ni mniej, ni więcej, że "sytuacja środowiska sędziowskiego jest bardzo dobra". Nawet nie skomentuję tego zdania. Życie samo komentuje zaklinanie rzeczywistości ze strony Eksztajna... Czas na skuteczne decyzje. Czas, aby postawić na człowieka, który zadba o wizję. Postawi na zawodowstwo, zadba o właściwe szkolenie, swoją charyzmą doda odwagi sędziom, którzy znaleźli się pod ostrzałem. Sam Strejlau mówi: "Przyjąłbym taką propozycję tylko do końca sezonu - jednak docelowo widziałbym na stanowisku szefa sędziów kogoś takiego, jak Rostkowski, który na otwartą głowę i świetnie zna środowisko". Czy początek zmian nastąpi już na środowym posiedzeniu zarządu PZPN?