Dla niego podpisana w październiku umowa ze sponsorem ligi, to "skandaliczna sprawa". "Najpierw trzeba rozstrzygnąć przetarg na prawa telewizyjne. Za wszelką cenę potrzebujemy magazynu w otwartej stacji. Przecież dla sponsora ligi też ma znaczenie czy ogląda go 100 tysięcy widzów, jak teraz w Canal +, czy dwa miliony, jak to powinno mieć miejsce w stacji otwartej" - tłumaczy Rutkowski w "Przeglądzie Sportowym". Za wzór podaje 1.Bundesligę, gdzie boom na ligę rozpoczął się, gdy do akcji wkroczyły stacje prywatne, ale ogólnodostępne - RTL i SAT 1 ze swoimi magazynami ligowymi. "Obecnie średnia widzów w pierwszej lidze w Niemczech wynosi 40 tysięcy, a 5-6 milionów ogląda sobotni magazyn ligowy. A jak tyle ogląda, to i poważne firmy chcą się reklamować - na koszulkach i na banerach. A także kupując reklamy przy lub w trakcie magazynu w telewizji" - dowodzi Rutkowski. Zdanie szefa Amiki podzielają inni właściciele czołowych klubów polskiej ekstraklasy zrzeszeni w G-4. "Klub z umowy z Ideą ma otrzymać 400 tysięcy złotych na rok. Co to są za pieniądze? I najgorsze, że nie wiadomo za co. W przygotowanej umowie z Ideą znaleźliśmy z dwadzieścia błędów, z czego pięć-sześć naprawdę poważnych. G-4 to nie są żarłoczne rekiny. To kluby, które szukają pomysłu na rozwój ligi. Nie zamykamy się we własnym gronie - może powinno być G-5, z moim przyjacielem profesorem Filipiakiem, który zainwestował poważne środki w Cracovię?" - stwierdził Rutkowski. Widzi on jednak możliwość kompromisu. "Nie możliwość, a konieczność. Już zainicjowano rozmowy i mam nadzieję, że dadzą efekt w styczniu" (wtedy też rozstrzygnie się przetarg na prawa telewizyjne do pokazywania naszej ekstraklasy - przyp. red.) - zakończył szef Amiki.