"Chiny nigdy nie przestaną szerzyć ducha olimpijskiego" - powiedział Li szefowi MKOl-u, zgodnie z tym, co przekazała państwowa telewizja CCTV. "Jesteśmy gotowi współpracować z MKOl-em, aby przeciwstawić się upolitycznieniu sportu i wnieść nowy i większy wkład w ruch olimpijski" - dodał. Bach z kolei przekazał, że MKOl jest gotowy do obrony ducha olimpijskiego i przeciwstawieniu się upolitycznieniu sportu. Zgodnie z Kartą Olimpijską, która wzywa do politycznej neutralności ruchu "żadna demonstracja ani propaganda polityczna, religijna lub rasowa nie jest dozwolona na żadnych obiektach olimpijskich". MKOl ma przed sobą trudne zadanie, co zrobić z rosyjskimi i białoruskimi sportowcami w związku z przyszłorocznymi igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. Tuż po rosyjskiej agresji na Ukrainę, a Mińsk jest sojusznikiem Moskwy, w lutym zeszłego roku, zarekomendował, aby nie dopuszczać sportowców z krajów-agresorów do startów, ostatnio jednak zmienił zdanie w tej kwestii. Spowodowało to, iż poszczególne związki sportowe zaczynają zezwalać na występy Rosjan i Białorusinów, ale pod neutralną flagą. Wygłaszanie jednak sprzeciwu odnośnie "upolityczniania sportu" razem z Chinami jest co najmniej hipokryzją. Państwo Środka nie jest przecież zarządzane w demokratyczny sposób, a ostatnio także były przykłady, że władza ma tam pieczę nad wszystkim. Chiny jako głos w sprawie Rosji i Białorusi? Przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi w Pekinie Chiny były przecież krytykowane za traktowanie Ujgurów w północno-zachodniej części kraju, która została dotknięta atakami, a obwinia się o nie separatystów i islamistów z mniejszości muzułmańskiej. Pekin narzucił więc ścisłą kontrolę tamtejszej ludności w imię walki z ekstremizmem. Według doniesień Chiny przetrzymują ponad milion Ujgurów i innych muzułmanów. Oczywiście rząd w Pekinie odrzuca te oskarżenia. Ponadto chodziło także o sprawę Shuai Peng. Była numer jeden kobiecego tenisa w deblu oskarżyła byłego wicepremiera o molestowanie seksualne, ale po jakimś czasie wycofała się z tych doniesień. WTA, organizacja zajmująca się zawodowym kobiecym tenisem, pod koniec 2021 roku, zdecydowała się zawiesić się turnieje w Chinach, w obawie o bezpieczeństwo Peng. Chiny potępiły takie rozwiązanie właśnie jako "upolitycznianie sportu". Zawieszenie zostało niedawno zniesione i w tym roku turnieje WTA już odbędą się w Państwie Środka.