W ciągu tego tygodnia zarówno mistrzynie Polski jak i drużyna duńska rozegrały spotkania ligowe. Lublinianki we wtorek wygrały drugi ćwierćfinałowy mecz play off 38:26 ze Startem Elbląg, gwarantując sobie miejsce w czołowej czwórce końcowej klasyfikacji ekstraklasy. Duński zespół uległ w środę na własnym parkiecie FC Midtiylland 22:29 i spadły z trzeciego miejsca w ligowej tabeli. W ekipie Randers nie grała w tym spotkaniu dwukrotna mistrzyni olimpijska Katrine Freulund, która miała duży wkład w wygraną z SPR Lublin. Z pewną rezerwą do niedzielnego meczu pochodzi trener Randers Jan Leslie, który przed trzema laty, kiedy prowadził zespół Aalborg w pierwszym meczu ćwierćfinałowych Pucharu Federacji z Hypo Niederoestreich, także uzyskał dziesięciobramkową przewagę (z dokładnie takim samym wynikiem jak Randers z SPR 34:24), ale w rewanżu w Wiedniu drużyna austriacka wygrała 31:19. Czy lublinianki pójdą śladami zawodniczek z Hypo? - Będzie bardzo trudno, ale nie mamy nic do stracenia i tak źle jak w Danii, gdzie popełniałyśmy masę prostych błędów, chyba już nie zagramy - uważa znajdująca się w znakomitej dyspozycji Monika Marzec. W drużynie SPR Lublin z pewnością nie zagra jeszcze Małgorzata Majerek, ale wszystko na to wskazuje, że do zespołu wróci już druga skrzydłowa Sabina Włodek, która nie grała w Elblągu. Rewanżowy mecz 1/4 finału Pucharu Federacji (EHF) SPR Lublin SSA - Randers HK A/S rozegrany zostanie w niedzielę o godz. 17.30 w lubelskiej hali Globus. Spotkanie prowadzić będą czescy arbitrzy Milan Hajek i Karel Macho, zaś delegatem EHF Będzie Leif Sundell z Finlandii.