"Na ławce rezerwowych Kanonierów usiadłem trochę z przymusu, więc nie było to dla mnie nagrodą. Oczywiście, że się cieszyłem, ale wolałbym sobie to wywalczyć i na to zasłużyć" - powiedział PAP Szczęsny, który na dwa mecze angielskiej Premier League przez kontuzję podstawowych zawodników był drugim bramkarzem drużyny Arsene Wengera. Jak podkreślił interesuje go tylko koszulka z numerem jeden, ale "na razie zbieram doświadczenia. Myślę, że już w przyszłym sezonie będzie tej ławki trochę więcej, a może nawet uda się zaliczyć jakieś mecze". Gdy po raz pierwszy, w meczu Premier League z Wigan Athletic był rezerwowym serce mu drżało, ale "nie tak jak przed spotkaniem z orzełkiem na piersi. Nie ma drugiego takiego uczucia jak usłyszeć hymn narodowy przed rywalizacją i nie można tego do niczego porównać" - zaznaczył wychowanek Agrykoli Warszawa. Od czasu do czasu pojawiają się też spekulacje dotyczące jego wypożyczenia. Jak przyznał "o tym można by było długo rozmawiać. Na pewno po wakacjach wracam do Londynu, tam chcę się wykazać i przygotować do sezonu. Zobaczymy jednak jak się sytuacja ułoży. Jeśli będzie jakaś konkretna oferta, a ja będę chciał odejść na pół roku czy rok to na pewno z takiej okazji skorzystam". Swoją przyszłość wiąże jednak z Anglią. "Czuję się tam znakomicie, chcę się tam zadomowić na stałe i pierwszy krok w tym kierunku już zrobiłem, bo kupiłem mieszkanie. Bardzo mi się na Wyspach podoba, dlatego mam nadzieję, że jak najdłużej tam zostanę. Na pewno chciałbym tam spędzić karierę piłkarską. Potem chyba chciałbym wrócić do Polski, ale potrafię sobie też życie wyobrazić w Anglii" - powiedział Szczęsny. W Londynie ma wokół siebie ludzi, którzy zawsze wyciągną w jego kierunku rękę. Szybko się zaaklimatyzował i przystosował do wyspiarskiego stylu życia. "Na pewno mi się tam łatwiej żyje, bo jestem piłkarzem i zawsze mogę liczyć na wsparcie innych. Poza tym nie ma w brytyjskiej kulturze niczego co mi przeszkadza. Radzę sobie nieźle. Uwielbiam tamtejszą pogodę. Lubię lekki deszczyk, wiaterek. Dla mnie słońce jest zarezerwowane na wakacje, a ja lubię grać gdy jest mokro, gdy piłka jest szybka, a tempo meczu wysokie. Mokra murawa w tym tylko pomaga" - dodał. Dreszczyk emocji pojawia się jeszcze, gdy na trybunach zasiada jego ojciec - Maciej, który również był bramkarzem, występował w reprezentacji narodowej i jako jedyny polski piłkarz zdobył mistrzostwo kraju z czterema różnymi klubami - dwa razy z Legią Warszawa, Widzewem Łódź, Polonią Warszawa i Wisłą Kraków. "Fakt, że tata ogląda moje mecze ma dla mnie wielkie znaczenie. Wiem bowiem, że na pewno mnie skrytykuje jak popełnię chociażby malutki błąd. Nawet w meczu eliminacyjnym mistrzostw Europy do lat 21 z Liechtensteinem (2:0), kiedy miałem niewiele interwencji coś znalazł. Czasami zdarza mu się też mnie pochwalić, ale robi to raczej cicho i pomiędzy wersam" - zdradził Szczęsny. Na pytanie kto jest obecnie najlepszym polskim barmkarzem odpowiada bez wahania: "Łukasz Fabiański. W tej chwili żaden z polskich bramkarzy nie dorównuje mu formą. Jego umiejętności są na najwyższym światowym poziomie" - podkreślił.