Zorman ma 31 lat. Z hiszpańskim Ciudad Real dwukrotnie wygrywał Ligę Mistrzów, jest wicemistrzem Europy z 2004 roku z reprezentacją Słowenii. Do tego wielokrotnym mistrzem tego kraju, mistrzem i zdobywcą Pucharu Króla Hiszpanii. Do Kielc trafił z Celje Pivovarna Laśko, grupowego rywala mistrzów Polski w Lidze Mistrzów. Podpisał trzyletni kontrakt obowiązujący od 1 lipca, ale ze względu na kłopoty finansowe słoweńskiego klubu umowę z Celje rozwiązał już teraz. Leszek Salva: Dlaczego wybrałeś Kielce? Uros Zorman: - Nigdy nie wiesz, co ci życie przyniesie. Dla mnie to nowe doświadczenie, nowa praca w nowy miejscu. Kiedy rozmawiałem z szefem klubu, przedstawił mi jakie ma ambicje i okazało się, że są podobne do moich. Dlatego to nie był trudna decyzja. A czy tak utytułowany gracz nie miał ambicji grać w najsilniejszych ligach świata: niemieckiej czy hiszpańskiej? - W lidze hiszpańskiej już grałem, wyjechałem gdy miałem niewiele ponad 20 lat i wtedy to było spełnienie marzeń. Nigdy nie było moim marzeniem grać w Niemczech, choć to oczywiście silne rozgrywki. Dla mnie hiszpańska liga jest lepsza niż niemiecka, tam gra się przyjemną piłkę ręczną, nie tak fizyczną, jak w Niemczech. Przed przyjściem do Kielc rozmawiałeś o Vive z Rastko Stojkovićem czy Mirzą Dżombą, z którym przecież występowałeś razem w Ciudad Real? Czy może radziłeś się kogoś innego? - Przed podpisaniem kontraktu nie rozmawiałem z nikim, bo nie chciałem. To była moja decyzja i nikt nie mógł mi pomóc w jej podjęciu. Rozmawiałem na ten temat tylko z żoną, a z innymi zawodnikami rozmawiałem już po podpisaniu kontraktu. Słyszałem, że miałeś też ofertę z Wisły Płock. - Nie, oficjalnej oferty nie miałem. Rozmawiałem z Bastianem Kavaśem, kolegą z reprezentacji Słowenii, który gra w Płocku. Pytał mnie o moje ambicje, ale oficjalnej propozycji - jak mówię - mi nie przedstawiono. Twój były klub Celje Pivovarna Lasko grał w sobotę mecz na szczycie słoweńskiej ligi z Gorenje Velenje. Znasz wynik? - Tak, Celje przegrało jednym golem u siebie (29:30 - red.). Właśnie. I jak patrzyłem na skład Celje, to go nie poznawałem. Gdzie są Ales Pajović, Renato Vugrinec, Dragan Gajić, Luka Zviżej, Edward Kokszarow i oczywiście Uros Zorman... - W końcówce ubiegłego roku przed przerwą świąteczną mieliśmy spotkanie w klubie i zaproponowano nam obniżenie kontraktów, na co się nie zgodziliśmy. Vugrinec przeszedł do Kataru, Gajić ma kilka ofert z ligi słoweńskiej, Pajović nie wiem gdzie jest na dzisiaj, ale też miał sporo propozycji. Nie wiem skąd się wzięły te problemy w Celje, nie chcę o tym mówić, jestem zły i smutny, że tak to się w Celje potoczyło. Dla mnie najlepszym wyjściem było przejście do Kielc. W pierwszy meczu w Lidze Mistrzów tego sezonu ci piłkarze, łącznie z tobą, zdobyli dla Celje 21 z 36 bramek i wygraliście 36:31. Kto w tej sytuacji będzie faworytem rewanżowego meczu, który za dwa tygodnie odbędzie się w Słowenii? - Kielce. Po tych zmianach mają więcej dobrych kluczowych zawodników. Celje ma teraz więcej młodych graczy. Przegrali mecz na szczycie z Velenje i mają coraz mniejsze szanse na obronę mistrzostwa kraju. Do meczu z nami mają kilka spotkań i pewnie jeszcze coś przegrają. Dlatego przeciwko Kielcom będą chcieli pokazać, że są dobrzy, że mogą wygrać. Ale będą też zdenerwowani i dlatego nie będzie to łatwe spotkanie. Jednak to Kielce mają więcej szans. To znaczy my mamy większe szanse na zwycięstwo i musimy wygrać. W Ciudad Real twoim trenerem był Talant Dujszebajew, w Celje słynny "Noka" Serdarusić, teraz przychodzisz do Kielc gdzie trenerem jest równie charyzmatyczny Bogdan Wenta. Masz szczęście do pracy pod okiem znakomitych szkoleniowców... - Kiedyś siadłem sobie w domu i też o tym pomyślałem. Moje życie sportowe jest szczęśliwe, skoro mogę pracować z takimi trenerami. Praca z Talantem w Hiszpanii to było wspaniałe doświadczenie, podobnie z "Noką", bardzo dużo się od nich nauczyłem. Dlatego też jednym z powodów mojego przejścia do Kielc było to, że Wenta jest również znakomitym trenerem i wiele mogę się od niego nauczyć, żeby być lepszym. Świadczą o nim wyniki zarówno w klubie, jak i z reprezentacją. Mam nadzieję, a nawet jestem pewien, że razem zrobimy dużo fajnych rzeczy. Mówisz, że każdy zawodnik chciałby się rozwijać i być lepszy, a ty przychodzisz do słabej polskiej ligi, a to nie sprzyja podnoszeniu umiejętności... - Kiedy byłem młody i grałem ze słabszymi drużynami, to wygrywając 10 golami przestawało się grać, przestawało trenować, bo uważało się, że jest się wystarczająco dobrym. W trakcie kariery nauczyłem się, że każdy mecz, każdy trening są ważne. Na każdym treningu musisz dawać z siebie 100 procent i jak w meczu wygrywasz 10 golami, to nadal musisz grać na 100 procent. Musisz na 100 procent biegać i rzucać. Jeśli nie, to lepiej usiąść na ławce. Dlatego najważniejsze jest to, co masz w głowie, co chcesz osiągnąć, czego się chcesz nauczyć. Reprezentacja Słowenii, w której też grasz, nie ma takich problemów, jak Celje. - Mieliśmy je wcześniej, zanim zaczęły się kłopoty w Celje. Zmieniliśmy trenera, kilku graczy zrezygnowało z gry w kadrze. Teraz mamy określoną drogę rozwoju. Mamy kilku młodych zawodników, kilku bardziej doświadczonych, i to jest dobra koncepcja. I zobaczymy się z wami w marcu w eliminacjach do mistrzostw Europy. Dla obydwu drużyn to bardzo ważne spotkania. Myślę, że my wygramy u siebie, Polska wygra u siebie i to będzie bardzo dobre rozwiązanie dla obydwu zespołów (śmiech). Rozmawiał Leszek Salva