- Na pewno ta wygrana sprawiła mi dużo satysfakcji, bo przecież ograliśmy nie byle kogo, tylko aktualnego mistrza Polski. Po meczu było sporo gratulacji od rodziny i przyjaciół, były też sms-y. Na małe świętowanie nie było jednak czasu, po meczu mocno zmęczony wróciłem do domu - opowiada Michał, który cieszył się z drugiego z rzędu zwycięstwa Górnika w Krakowie. - Ostatnio mamy szczęście do Wisły. Wygraliśmy z nią trzy ostatnie mecze - wylicza popularny "Paździoch". - W zeszłym roku wygraliśmy w Zabrzu 1:0 po golu Olka Kwieka, ale ja w tym meczu nie grałem. Wiosną w Krakowie było 2:0, jednak z mojej strony to był epizod, wszedłem na boisko chyba pod koniec meczu. Dopiero teraz miałem sto procent satysfakcji, bo zagrałem całe spotkanie - dodaje stoper zabrzan. Przed meczem ekipa Górnika trochę obawiała się najskuteczniejszego napastnika Wisły Dudu Bitona. Ale izraelski snajper wyborowy został zneutralizowany przez duet środkowych obrońców Górnika, Pazdana i Adama Dancha. - Mieliśmy Bitona odcinać od podań i to nam się udawało. Chciałbym jednak podkreślić, że jako drużyna byliśmy w całości dobrze zorganizowani i - poza okresem gry w drugiej połowie - to my mieliśmy przewagę. Teraz chcemy wygrać z Lubinem, to będzie spotkanie o 6 punktów - zaznacza na koniec urodzony w Krakowie Pazdan.