- Piątkowy sparing był podsumowaniem obozu przygotowawczego? - Tak, tego krótkiego mikrocyklu, który był zafundowany na zgrupowaniu. Traktuję to spotkanie jako jednostkę treningową. Za wcześnie coś mówić pod względem taktycznym, a jeżeli chodzi o technikę, to przeszkadzało nam boisko. Było specyficzne, śliskie i piłka uciekała. Mecz spełnił za to swój cel pod względem motorycznym - zespół pracował całe dziewięćdziesiąt minut. - W piątek mieliście zagrać także z Jarotą Jarocin... - Tak, ale dużo chłopaków zachorowało i wypadło nam ze składu (Łukasz Nawotczyński, Piotr Polczak i Sebastian Kurowski; z powodu choroby do Jarocina nie pojechał również Arkadiusz Radomski - przyp.). Musieliśmy odmówić ten mecz. - Czy przez to możemy spodziewać się dodatkowego sparingu jeszcze przed wyjazdem do Turcji? - Raczej nie. Chorzy dopiero w piątek wstali z łóżka i zaczęli spacerować na powietrzu. Powiem więcej, pod znakiem zapytania stoi zaplanowany na piątek sparing z Zagłębiem Sosnowiec (Cracovia ma w planie również rozegranie gry kontrolnej z Dolcanem Ząbki - przyp.) - Do Jarocina nie pojechało kilku zawodników, którzy nie zmieścili się w kadrze na obóz.. - Pozostali w Krakowie i trenują z drużyną Młodej Cracovii. W tej chwili są pod opieką szkoleniową trenera Łacha. Już mówiłem wcześniej, że ci zawodnicy nie są brani pod uwagę. - Indywidualne treningi w Jarocinie mieli Łukasz Mierzejewski i Mariusz Sacha. Kiedy rozpoczną oni zajęcia z drużyną? - Myślę, że do normalnych treningów wrócą w Turcji. Boimy się ich wprowadzać do zajęć na sztucznej murawie. - Obóz przygotowawczy w Jarocinie spełnił swój cel? - Tak. Szkoda tylko, że kilku piłkarzy zachorowało, bo chciałem, by trenowali z takimi samymi obciążeniami, jak pozostali. Ale to już ich z ich winy, bo nie wzięli szczepionek, które zakupił klub. - Arkadiusz Radomski, który nie pojechał na zgrupowanie też? - Tak. - Ostatnio wspominał pan, że drużynie brakuje jeszcze czterech transferów. Czy możemy spodziewać się ich jeszcze przed obozem przygotowawczym w Turcji? - Do tego czasu powinno zostać zrealizowane dwadzieścia pięć, albo pięćdziesiąt procent tego planu. Reszta w Turcji. - Czyli ktoś może dolecieć do drużyny? - Dolecieć, albo przyjechać samochodami (śmiech). - W piątkowym sparingu z Wartą Saidi Ntibazonkiza zagrał jako napastnik. Tak już pozostanie? - To zależy. Będzie grał albo jako wysunięty, albo na skrzydle. Przeciwko Warcie wystąpił jako napastnik, ale dosyć słabo to wyglądało, choć miał niezły początek. Wpływ na słabszą dyspozycję mogą mieć ciężkie treningi. - A Hesdey Suart? Jest pomocnikiem, czy obrońcą? - On jest po prostu zawodnikiem. Dla niego będziemy szukali miejsca. Bacznie obserwuję, w jaki sposób mogę wykorzystać go pod względem piłkarskim. W dwóch meczach zaskoczył mnie na minus i w Jarocinie szukałem potwierdzenia, że się zmienił. - W sparingu z Wartą zagrał Brazylijczyk Ramon. Nie wystąpił za to inny testowany - bramkarz Igor Homlyak. To trochę nietypowe... - Dlaczego nietypowe? W zupełności normalne. Sprawdziliśmy go i się nie nadaje. - Do kiedy Ramon zostanie w klubie? - W tym roku jeszcze będzie trenował (śmiech). - Ilu zawodników pojedzie na obóz do Turcji? - Mam plan, aby pojechało dwudziestu czterech piłkarzy. Zobaczymy, jak to wyjdzie. - Cracovia będzie jeszcze szukać bramkarza? - Będziemy mieli trzech zawodników na tej pozycji (śmiech). - Drużyna potrzebuje również napastników. Czy wciąż aktualny jest temat Charlesa Nwaogu z Floty Świnoujście? - Na pewno tak. To jest jednak taka sytuacja, która wymaga czasu.