Safina, finalistka z ubiegłego roku, do wtorku szła przez turniej jak burza. W czterech rundach straciła tylko pięć gemów, a tu po 20 minutach pojedynku z Azerenką, trzeba było dodać kolejnych pięć. Białorusinka w czterech poprzednich meczach z Rosjanką wygrała tylko raz, a było to w marcu tego roku, gdy triumfowała w Miami. W poprzedniej rundzie wyeliminowała broniącą trofeum Serbkę Anę Ivanović, a spotkanie z Safiną zaczęła bardzo skoncentrowana. Trzy przełamania pozwoliły 19-letniej tenisistce łatwo wygrać pierwszego seta. Na początku drugiej partii Rosjanka zredukowała liczbę błędów, co od razu skutkowało lepszym wynikiem, prowadziła 4:1. Azarenka wyrównała, ale kolejne dwa gemy padły łupem zawodniczki rozstawionej z numerem jeden. Na początku trzeciego seta Safina przełamała rywalkę, poprawiła w siódmym gemie i po chwili mogła się cieszyć ze zwycięstwa. W spotkaniu Cibulkovej z Szarapową emocji nie było praktycznie przez 11 gemów. Zaczęły się, gdy Słowaczka prowadziła 6:0, 5:0 i miała własne podanie. W tym momencie Rosjanka pokazała, że drzemie w niej sporty potencjał. Kilka mocnych, kończących zagrań spowodowało rozdrażnienie u rywalki, ale potrafiła się opanować i ostatecznie po godzinie i 15 minutach osiągnąć pierwszy w karierze półfinał wielkoszlemowego turnieju. Ćwierćfinały gry pojedynczej kobiet: Dinara Safina (Rosja, 1.) - Wiktoria Azarenka (Białoruś, 9.) 1:6, 6:4, 6:2 Dominika Cibulkova (Słowacja, 20.) - Maria Szarapowa (Rosja) 6:0, 6:2