Przed zabiegiem piłkarzowi zostały przedstawione trzy opcje. Wybrano oczywiście tą najlepszą, która będzie gwarantowała, że nie będzie miał żadnego zakażenia, a co najważniejsze będzie mógł szybko wrócić do piłki. Sebastian ma założony stabilizator zewnętrzny, na cztery śruby, które będzie miał w nodze przez około 10 -12 tygodni. W trakcie zabiegu trzeba było przeciąć kość strzałkową, żeby lepiej zespolić kość piszczelową, która pękła. Zastosowano to tylko i wyłącznie dlatego, żeby dwie części kości dobrze się zespoliły, a tym samym, żeby uraz szybciej się zagoił. Za około trzy tygodnie nasz zawodnik będzie musiał pojechać na kontrolę, w trakcie której nastąpi diagnoza, czy z nogą wszystko jest w porządku. Jeżeli wynik będzie pozytywny, to następna wizyta w klinice odbędzie się dopiero za 6 tygodni. Po niej okaże się, czy stabilizator można zdjąć wcześniej, czy trzeba będzie zaczekać miesiąc lub dwa, żeby wszystko dobrze się zagoiło. Sebastian będzie mógł chodzić po około dwóch tygodniach i powoli obciążać nogę. Jest duża szansa, że w styczniu nasz zawodnik rozpocznie treningi, a na przełomie marca lub kwietnia, przy dobrym układzie znowu zobaczymy "Szałacha" w akcji.