W sobotę czołowa polska florecistka poinformowała media o złych warunkach treningowych, kłopotach ze szkoleniowcem oraz braku profesjonalizmu związku. Wieczorem dołączyła do niej drużyna szpadzistów, która zdobyła w Pekinie srebrny medal. W niedzielę sekretarz generalny PKOl, a w przeszłości utytułowany szermierz Adam Krzesiński podkreślił, że wielką bolączką związku jest alkoholizm. Prezes Adam Lisewski oraz "wywołany do tablicy" trener florecistek Tadeusz Pagiński odpierają zarzuty. "Tego nie można zamieść pod dywan. O rozmiarze i o skali tego zjawiska, szczególnie nadużywania alkoholu, dowiedziałem się dopiero podczas igrzysk. Próbowano to we własnym gronie tuszować. Obiecuję opinii publicznej i kibicom, że po igrzyskach w sposób wnikliwy, szczegółowy zbadamy sprawę. Coś musi być na rzeczy, bowiem sygnały do nas docierały. Cieszę się, że mówi o tym jednym głosem czwórka szpadzistów. Skoro oni też wskazują na błędy, problemy, nieprawidłowości, to musi być w tym ziarno prawdy" - ocenił prezes Nurowski. "Chcę podkreślić, że wypowiedź Adam Krzesińskiego, to słowa szermierza, dwukrotnego medalisty olimpijskiego, wybitnego sportowca i menedżera. Sam zrezygnował na znak protestu z prac w zarządzie Polskiego Związku Szermierczego. Igrzyska w Pekinie to nie pora na sądy kapturowe. Zajmie się tym trybunał arbitrażowy przy PKOl. Wysłuchamy zawodników, wysłuchamy trenerów oraz działaczy. Wtedy wyciągniemy wnioski i podejmiemy decyzje" -dodał. Jak wyjaśnił Nurowski w myśl nowych regulacji niezawisły trybunał arbitrażowy może podjąć decyzje o ukaraniu winnych zaniedbań - do zawieszenia władz związku włącznie. Nie wymaga to już decyzji administracyjnej ministra sportu, a więc w znacznie mniejszym stopniu podlega polityce. Prezes nie kryje, że problemem jest wyłącznie szermierka. Po powrocie do Polski zamierza szczegółowo porozmawiać także ze środowiskiem pływacki - reprezentanci tej dyscypliny najbardziej zawiedli w Pekinie.