Lud turecki chętnie posłuchał rad swojego trenera. Około trzydziestu tysięcy tureckich kibiców świętowało do późnej nocy w Wiedniu zwycięstwo reprezentacji tego kraju nad Czechami 3:2 i awans do ćwierćfinału piłkarskich mistrzostw Europy. Równo z ostatnim gwizdkiem sędziego w meczu z Czechami euforia ogarnęła 20 tys. tureckich fanów, którzy obejrzeli mecz w wiedeńskiej FanZone. Świętowanie szybko przeniosło się na ulice miasta, na które wylegli również Turcy oglądający spotkanie w restauracjach, barach i prywatnych mieszkaniach. W większości byli to bardzo młodzi fani ekipy trenera Fataha Terima. Ubrani na czerwono, często z pomalowanymi twarzami, z flagami narodowymi i głośnym "Turkiye, Turkiye" na ustach przemierzali ulice. Zdarzało się, że wychodzili na drogi i zatrzymywali samochody, pojawiali się nierzadko także na dachach aut. Równie donośny co głos trąbek i śpiewów, był koncert klaksonów. Według wstępnych informacji policji, nie doszło do poważniejszych incydentów. Noc z niedzieli na poniedziałek w austriackiej stolicy to był zapewne tylko przedsmak tego, co będzie się działo 19 czerwca, kiedy w Wiedniu do Turków dołączą inni gorącokrwiści kibice - Chorwaci. W najbliższy piątek obie drużyny rywalizować będą w ćwierćfinale Euro-2008. Z uznaniem o tureckiej drużynie, która do 74. minuty przegrywała z Czechami 0:2, by zwyciężyć 3:2, pisze austriacka prasa. "Turecka nawałnica zmiotła Czechów", "Trzy bramki na finiszu. Zawzięci Turcy w ćwierćfinale", "Turbo-Turcja", "Sensacyjna pogoń" - to niektóre tytuły w poniedziałkowych wydaniach gazet. W poniedziałek wieczorem wiedeńczyków czekają nie mniejsze emocje. Na stadionie im. Ernsta Happela zespół współgospodarzy ME zagra z Niemcami, a stawką będzie awans do ćwierćfinału. Równolegle - o godz. 20.45 - w Klagenfurcie Polska spotka się z Chorwacją. Po meczu powiedzieli: Trener Turcji Fatih Terim: "Gratuluję moim piłkarzom wspaniałego występu. Ponownie padało w naszym meczu i ponownie było to dla nas szczęśliwe. Przesyłam pozdrowienia dla całej Turcji. Niech ludzie wyjdą na ulicę i cieszą się z naszego sukcesu. Moi piłkarze też będą dzisiaj świętować, zasłużyli na to". Trener Czech Karel Brueckner: "Problem polegał na tym, że nie potrafiliśmy przejąć inicjatywy i niepotrzebnie cofnęliśmy się do obrony. Trzecia bramka dla Turcji to już była katastrofa, nie potrafię tego wyjaśnić. Bardzo długo jej nie zapomnę". Kapitan Czech Tomas Ujfalusi: "Wszystko co musieliśmy zrobić, to utrzymać prowadzenie do końca meczu i awansować. Nie zrobiliśmy tego. Gdy Turcy strzelili pierwszą bramkę, zagraliśmy zbyt defensywnie. Przepraszam, powinniśmy wygrać to spotkanie".