- Wiem i widzę, że w każdym polskim domu jest choinka, przecież mieszkam w podwarszawskim Grodzisku już od kilku lat. Ale sam jakoś nie przepadam za nią. Ale rozumiem Polaków, drzewko świąteczne jest dla nich ważnym symbolem - powiedział Xu Wenliang, który na co dzień trenuje z pingpongistami Bogorii, a w superlidze występuje w barwach beniaminka Alfy Bank Spółdzielczy Radzyń Podlaski. Z Bogorią chiński zawodnik zdobywał tytuły drużynowego mistrza Polski, a z Alfą walczy o awans do strefy medalowej. Na półmetku rozgrywek zespół z Lubelszczyzny zajmuje trzecie miejsce, a Xu Wenliang ma remisowy bilans spotkań 6-6. Na koniec rundy Azjata błysnął formą, bowiem niespodziewanie triumfował w turnieju gwiazd w płockiej Orlen Arenie. Przed zawodami znacznie większe szanse na zwycięstwo dawano mistrzowi kraju Bartoszowi Suchowi (Olimpia-Unia Grudziądz), Lucjanowi Błaszczykowi (ZKS Drzonków) czy Danielowi Górakowi i Wangowi Zeng Yi (obaj Bogoria). - Najlepsza forma przyszła przed gwiazdką. Rzadko mam okazję rywalizować poza ligą, bowiem jako obcokrajowiec nie mogę występować w Ogólnopolskich Turniejach Klasyfikacyjnych. A takie imprezy, jak w Płocku, dają możliwość spróbowania nowych zagrań, nowej taktyki. Najtrudniejszy był półfinał z Błaszczykiem, bo on jest gwiazdą polskiej superligi. Nie mniej łatwo było w finale z Górakiem, ponieważ przegrywałem już 0:2 w setach. Inna sprawa, że w pierwszej partii prowadziłem już 5:1 i powinienem ją wygrać - stwierdził Xu Wenliang. Święta Bożego Narodzenia spędził w towarzystwie sympatii, która przyleciała z Chin. Odwiedzili m.in. kolegów pingpongisty. - Polubiłem polskie jedzenie, nie tylko świąteczne, ale takie codzienne, jak schabowego, żurek, flaki, pomidorową i... karkówkę z grilla. W domu sam gotuję, ale przeważnie chińskie jedzenie. - W sylwestra będziemy się bawić w Paryżu i tam przywitamy nowy rok. Drugiego stycznia wracamy do Polski, a już tydzień później startuje runda rewanżowa. Wierzę, że uplasujemy się w czwórce i awansujemy do play off - zakończył 23-letni Chińczyk.