- Wigilię spędzamy u mamy, w pierwszy dzień świąt pewnie spotkamy się u mnie, a potem u starszego brata - przyznaje Mariusz. - Na pewno święta spędzimy w rodzinnym gronie. Czy mamy jakieś zwyczaje świąteczne? Tak, chcemy się dobrze najeść i poleżeć - dodaje śmiejąc się Krystian. Babcia na ratunek mamie Rodzinna Wigilia Pudzianowskich zazwyczaj odbywa się w domu rodziców Mariusza lub u jego babci. - W tym roku babcia przyjeżdża do nas, także na pewno będzie pomagać mamie w przygotowaniach - zdradza Krystian. - Wszyscy zawsze starają się, żeby wszystko wyszło jak najlepiej - mówi Mariusz, który nie zwraca uwagi na liczbę wigilijnych potraw, których zgodnie z tradycją powinno być aż dwanaście. - Nie gra to dla mnie roli. Lepiej przyrządzić coś zjadliwego, niż żeby potem stało na stole. Może być nawet i siedem potraw, ale jak talerze są opróżnione, to rodzice są bardzo zadowoleni - dodaje. Pomysł Mariusza na błyskawiczne święta Pięciokrotny mistrz świata strongman mieszka sam, dlatego nie przykłada zbyt wielkiej wagi do świątecznych przygotowań w swoim domu. Nie pozwala mu na to również napięty grafik, który do minimum ogranicza czas wolny "Pudziana". - Moje święta? Może i choinka w domu się znajdzie, chociaż jak się mieszka samemu, to się myśli, że jest zbędna, bo trzeba wokół niej sprzątać - zauważa. - Czy piekę ciasta? Nie, lepiej iść do cukierni. Ja święta mogę przygotować w godzinę! Wystarczy pójść do sklepu, kupić coś paczkowanego, odwiedzić cukiernię, potem parę browarów i wesołe święta mam zrobione - wylicza z przymrużeniem oka. - Święta u mnie mogą być w każdej chwili, żebym tylko miał wolne. Teraz mam wolne, ale bardziej na wesoło do tego podchodzę - dodaje. ZOBACZ ROZMOWĘ Z MARIUSZEM I KRYSTIANEM Jak przechytrzyć rodziców? W młodości Mariusz nie narzekał na brak wolnego czasu. Wówczas okres przedświąteczny spędzał m.in. na...szukaniu prezentów. - Zawsze rodzice jak kupowali prezenty, to chowali je po różnych zakamarkach, żebyśmy ich nie znaleźli. Ale to był nie lada wyczyn, żeby przed nami coś schować, bo zawsze przekopywaliśmy cały dom i wiedzieliśmy tydzień wcześniej co dostaniemy - wspomina. Po pewnym czasie rodzice znaleźli sposób na młodych tropicieli i zaczęli wywozić prezenty do babci. Do domu świąteczne podarunki przywożone były w ostatniej chwili. Dzieciom wręczał je św. Mikołaj. - Czasami tata się przebierał, czasami mama. Ale w pewnym momencie połapaliśmy się, że kogoś z rodziny zaczynało brakować, kiedy przychodził Mikołaj - śmieje się "Pudzian". Mariusz jako Mikołaj - sknerus Wręczanie prezentów nadal jest ważnym punktem Wigilii w domu Pudzianowskich. - Każdy lubi dostawać prezenty, to miły rytuał i nie zamierzamy z niego rezygnować - podkreśla Krystian. Podobnego zdania jest Mariusz, ale przyznaje, że ma spory problem ze świątecznymi zakupami. - Nie lubię chodzić po sklepach, także mój Mikołaj jest trochę sknerowaty. Wolałbym dać kopertę, bo wyjście do centrum handlowego graniczy dla mnie z cudem. Więcej czasu bym spędził na robieniu zdjęć i rozdawaniu autografów, niż na chodzeniu po sklepach - zwraca uwagę jeden z najpopularniejszych polskich sportowców. - Wtedy to Mariusz byłby Mikołajem - dodaje Krystian. Rozmawiał: Dariusz Jaroń Czytaj także: "Pudzian" pokazał jak mocno kopał Najmana