- Chcieliśmy spędzić święta w Polsce, ale było to utrudnione, ponieważ Ebi mógł przylecieć do Holandii dopiero 23 grudnia - mówi tata Ebiego, Włodzimierz - przed laty etatowy reprezentant Polski. Rodzina Smolarków zasiądzie przy wigilijnym stole w kameralnym gronie.- Będziemy w czwórkę - mówi pan Włodzimierz - Ja, żona, Ebi i nasz drugi syn Mariusz - dodaje. Pierwszego z synów państwa Smolarków nikomu przedstawiać nie trzeba. Drugi również poświęcił swoje życie sportowi, ale w odróżnieniu od Ebiego nie poszedł w ślady ojca. Jest instruktorem gry w tenisa. Smolarkowie spędzą święta tylko w czwórkę, bo chcą się sobą w pełni nacieszyć. Po raz pierwszy bowiem świąteczna przerwa Ebiego potrwa zaledwie kilka dni. - Syn dołączył do nas 23 grudnia, a już 6 stycznia gra pierwszy mecz w Hiszpanii. Wiadomo, że wcześniej musi stawić się w klubie - smuci się Smolarek-senior. Ze względu na obowiązki zawodowe Ebi będzie musiał wrócić do Hiszpanii z końcem grudnia i nie przywita z rodziną Nowego Roku. - Po raz pierwszy się tak zdarzy, że nie spędzimy świąt i Sylwestra razem - dodaje tata reprezentanta Polski. Na wigilijnym stole Smolarków nie zabraknie wszystkich dwunastu potraw, ale - ze względu na wędkarskie pasje głowy domu - szczególne miejsce zajmie karp. - Razem z synami wędkujemy, ale wypuszczamy ryby, dlatego karpie zamówiłem u kolegi - zaznacza pan Włodzimierz. - Wszyscy z potraw wigilijnych najbardziej lubimy rybę. A to dlatego, że u nas w domu zawsze jadło się dużo ryb, a nie mięsa. Ja osobiście bardzo lubię jeszcze zupę grzybową i kapustę z grochem - dodaje. Po kolacji nie zabraknie oczywiście prezentów, ale w domu naszego reprezentanta nie przywiązuje się do nich większej wagi. - Mamy w rodzinie taki zwyczaj, że kto ma chęć, ten daje prezent, ale generalnie jest tak, że cieszymy się z wszystkiego co dostajemy. To może być małe, ale od serca - podkreśla Smolarek-senior. Inaczej wyglądała kwestia świątecznych prezentów, kiedy Ebi i Mariusz byli dziećmi. - Chłopcy pisali listy do Świętego Mikołaja i wkładali je do butów w przedpokoju. Na drugi dzień listy znikały, a synowie wiedzieli, że teraz Mikołaj je czyta i zastanawia się, czy zaakceptować prezenty, o które proszą - opowiada pan Włodzimierz, który razem z żoną również chował listy w butach. Czy w te święta również tak będzie? - Nie, nie - śmieje się tata Ebiego - Chłopcy są już starsi i wiedzą jak to wszystko działa.