- Stosowanie między innymi hormonu wzrostu i CERY, czyli tzw. erytropoetyny trzeciej generacji pozostawia ślady jedynie we krwi - powiedział Dyrektor Biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie Michał Rynkowski. Mała popularność tak skomplikowanych badań krwi wynika przede wszystkim z ich wysokich kosztów. Rozwiązaniem mogą być paszporty biologiczne, które od 2008 roku są obowiązkowe dla kolarzy. Zawierają one profile sportowców stworzone na podstawie serii testów krwi i moczu. Dzięki temu, aby przyłapać zawodnika na oszustwie, nie trzeba go kontrolować pod kątem konkretnego, zabronionego środka. Wystarczy stwierdzić anomalię parametrów krwi między wynikami badań a danymi w paszporcie. Procedurę wprowadzania paszportów biologicznych rozpoczęły Światowa Federacja Pływacka (FINA) i Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF). Przy okazji mistrzostw świata w Daegu pobrano wszystkim uczestnikom próbki krwi (1945 lekkoatletów z 202 krajów). Zmasowana akcja IAAF potwierdza słuszność decyzji WADA o zwiększeniu liczby badań krwi. Zdaniem specjalistów jej skutkiem były porażki faworytów w Korei Południowej, a także wyniki gorsze niż w poprzednich mistrzostwach. - Na pewno mogło to mieć wpływ na uzyskiwane rezultaty. Przed igrzyskami w Londynie będą znane wyniki wszystkich badań. U niektórych uczestników pojawił się strach, to było widoczne - powiedział w Daegu prezes PZLA Jerzy Skucha.