Spotkanie mistrza Polski ze zdobywcą krajowego pucharu było nie tylko inauguracją koszykarskiego sezonu w Polsce, ale także rewanżem za półfinałowy mecz Pucharu Polski - 12 lutego w Gdyni Polpharma niespodziewanie pokonała Asseco Prokom 67:66. Przed własną publicznością skazani na pożarcie gospodarze po raz drugi pokusili się o sprawienie sensacji i ponownie okazali się lepsi od Asseco Prokom. Meczowi o Superpuchar Polski, który w hali im. Andrzeja Grubby obejrzał komplet 2000 widzów, znowu towarzyszyły niesamowite emocje. O sukcesie Polpharmy zadecydował jeden rzut wolny Tony Weedena oddany 2,4 sekundy przed końcową syreną. Był to jednocześnie jedyny punkt zdobyty przed tego zawodnika w tym spotkaniu. Gospodarze, zdając sobie sprawę z kolosalnej przewagi gdynian pod koszem, nastawili się na rzuty z dystansu i właśnie po trafieniach zza linii 6,75 metra Daniela Walla i Ivana Koljevicia objęli prowadzenie 6:0. W całym spotkaniu ekipa prowadzona przez trenera Zorana Sretenovicia zanotowała aż 11 trójek (sześć zaliczył Michael Hicks, a cztery Koljević) i właśnie ten element, poza niesłychaną ambicją, zadecydował o ich sukcesie. Prawie cała pierwsza kwarta toczyła się pod dyktando Polpharmy i dopiero w 10. minucie po akcji Piotra Szczotki zrobiło się 18:17 dla Asseco Prokom. Kiedy w 12. minucie po kolejnym trafieniu Szczotki mistrzowie Polski wygrywali 22:19, wydawało się, że zaczną systematycznie powiększać przewagę. Tymczasem starogardzianie potrzebowali zaledwie trzech minut, aby odzyskać inicjatywę. W 15. minucie po rzadko spotykanej akcji 1+2 Adama Metelskiego - po własnym drugim niecelnym rzucie wolnym center gospodarzy zebrał piłkę i popisał się skuteczną dobitką - oraz trójce Koljevicia zawodnicy Polpharmy prowadzili w 15. minucie 27:22. Tuż przed przerwą Czarnogórzec popisał się trzecim skutecznym trafieniem za trzy i do szatni starogardzianie zeszli mając w przewadze sześć punktów (34:28). Swoją przewagę gospodarze powiększyli w 26. minucie do stanu 48:37 - w tym okresie świetnie spisywał się Michael Hicks. Początek czwartej kwarty należał z kolei do Koljevicia, który po raz czwarty trafił zza linii 6,75 metra, dzięki czemu w 32. minucie zrobiło się 58:48 dla zdobywcy Pucharu Polski. W tym momencie mistrzowie Polski uznali, że żarty się skończyły i wzięli się ostro do odrabiania strat. 120 sekund przed końcem po trójce Alonzo Gee Asseco Prokom przegrywało jedynie 71:72. W rewanżu takim samym rzutem popisał się Hicks i starogardzianie 70 sekund przed końcem wyszli na prowadzenie 75:71. Na tym emocje się jednak nie skończyły. Faulowany 12 sekund przed ostatnią syreną Brian Gilmore wykorzystał tylko jeden rzut wolny, po którym było 78:75 dla gospodarzy. W posiadaniu piłki byli gdynianie i cztery sekundy przed końcem do remisu trafieniem zza linii 6,75 doprowadził Donatas Motiejunas. Kiedy wydawało się, że losy spotkania rozstrzygną się w dogrywce, Gee bezsensownie sfaulował Weedena, który zapewnił Polpharmie zwycięstwo. Po pierwszym trafionym osobistym Amerykanin specjalnie spudłował drugi rzut. Po meczu o Superpuchar Polski koszykarze Asseco Prokom mogą skoncentrować się na rywalizacji w Eurolidze i Zjednoczonej Lidze VTB. Gdynianie zwolnieni bowiem zostali z udziału w pierwszej fazie rozgrywek Tauron Basket Ligi i w konfrontacji z polskimi zespołami będzie można ich zobaczyć dopiero w połowie lutego. Powiedzieli po meczu: Zoran Sretenović (trener Polpharmy): - Po takim meczu trudno powiedzieć coś mądrego. Emocje były tak ogromne, że jeszcze do mnie chyba nie dotarło, że pokonaliśmy Asseco Prokom. Kluczem do zwycięstwa było nasze nastawienie. Przed meczem mówiłem chłopakom w szatni, że muszą uwierzyć w swoje możliwości i dać z siebie wszystko. Nieważne bowiem, z kim się gra, na parkiecie pięciu walczy na pięciu i wszystko się może zdarzyć. Nie chciałbym nikogo w mojej drużynie wyróżniać, bo na słowa uznania zasłużyli wszyscy zawodnicy, także ci, którzy w ogóle nie pojawili się na parkiecie. Siedząc jednak na ławce także mieli wkład w nasze zwycięstwo. Jeszcze raz wielkie brawa dla mojego zespołu. We wtorek musimy jednak zapomnieć o tym meczu i rozpocząć przygotowania do spotkania z AZS w Koszalinie. Michael Hicks (rozgrywający Polpharmy): - To był znakomity mecz w naszym wykonaniu. Zaprezentowaliśmy się jak prawdziwy zespół, który twardo broni i gra kolektywną koszykówką. Jeden walczył za drugiego i dlatego pokonaliśmy mistrzów Polski. Mam nadzieję, że to zwycięstwo okaże się dobrym prognostykiem przed ligowymi rozgrywkami. Teraz jesteśmy bardzo szczęśliwi i wierzę, że równie radośni będziemy po sobotnim spotkaniu w Koszalinie. Przemysław Zamojski (obrońca Asseco Prokom): - Kiedy kilka sekund przed końcem doprowadziliśmy do remisu wydawało się, że będzie dogrywka, jednak prosty błąd sprawił, że oddaliśmy wygraną Polpharmie. Szkoda, ale nie robimy z tego tragedii. To dopiero początek sezonu, a nasz zespół cały czas jest w budowie. Co kilka dni przyjeżdżają bowiem do nas nowi koszykarze. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, aby grać lepiej. Trener Asseco Prokom Tomas Pacesas odmówił wzięcia udziału w konferencji prasowej. Polpharma Starogard Gdański - Asseco Prokom Gdynia 79:78 (19:18, 15:10, 18:20, 27:30) Polpharma: Michael Hicks 22, Ivan Koljević 21, Jeremy Simmons 10, Daniel Wall 9, Adam Metelski 7, Brian Gilmore 5, Grzegorz Arabas 2, Tomasz Śnieg 2, Tony Weeden 1, Piotr Dąbrowski. Asseco Prokom: Alonzo Gee 22, Przemysław Zamojski 19, Donatas Motiejunas 14, Jerel Blassingame 8, Adam Hrycaniuk 6, Adam Łapeta 4, Piotr Szczotka 4, Devin Brown 1, Przemysław Frasunkiewicz, Łukasz Seweryn, Michael Kuebler.