Nadspodziewanie jednostronny przebieg miała rywalizacja w play off o awans do finału, który odbędzie się 25 maja w Gdańsku. Broniący tytułu PKS Kolping Frac Jarosław, bez kontuzjowanego lidera Chińczyka Hou Yingchao (wypadł mu dysk) przegrał z najlepszym zespołem sezonu zasadniczego Dartomem Bogorią Grodzisk Mazowiecki 1:3 i 0:3, zaś grająca bez Wei Shihao Unia AZS AWFiS uległa Dekorglassowi Działdowo 0:3 i 1:3. - Wei Shihao najpierw szantażował, że jeśli nie dostanie pieniędzy za maj i czerwiec z góry, to nie zagra w play off. Pierwszego maja, w dniu pierwszego spotkania z Dekorglassem, próbował go jeszcze przekonywać kapitan drużyny i indywidualny mistrz Polski Patryk Chojnowski, ale Chińczyk nie zgodził się występ. Co więcej, zaraz po naszym wyjeździe jakimś przedmiotem zarysował mi całą prawą stronę nowego samochodu, ukradł nakrętki na wentyle i próbował spuścić powietrze. Nie wiedział, że jest monitoring i wszystko zostało nagrane. Ten materiał przekazałem policji - stwierdził trener Szafranek. 21-letni Wei Shihao trafił do gdańskiego klubu latem poprzedniego roku z mistrza Francji - Stella la Romagne. W polskiej superlidze grał bardzo dobrze, miał 28 zwycięstw i tylko sześć porażek i przyczynił się do awansu do półfinału. Postawa Chińczyka nie uszła uwadze ligowych rywali - na jego zatrudnienie w sezonie 2019/2020 zdecydował się Dekorglass. - Nie mogłem powiedzieć na niego złego słowa do końcówki marca, kiedy graliśmy rewanż fazy zasadniczej z rywalami z Działdowa. Wtedy zaczął upominać się o wszystkie pieniądze, które miał zarobić za wypełnienie umowy obowiązującej do 30 czerwca 2019. Wcześniej miał płacone normalnie co miesiąc, dostawał wypłatę plus akonto 1600 euro na poczet zdobytych przez niego punktów. Wtedy chciał z góry całą kwotę, na co nie mogliśmy się zgodzić. I w tamtym meczu w pierwszym pojedynku przegrał z Wang Yangiem, a do meczu z Shang Kunem już go nie wystawiłem - przyznał szkoleniowiec brązowych medalistów superligi. Niedawno Szafranek otrzymał informację, że podobne problemy z Wei Shihao mieli Francuzi ze Stella la Romagne. - Jesteśmy drugim klubem, w którym na koniec współpracy próbował jakichś nieczystych zagrywek. Szybko zapomniał jak pomagałem mu w codziennych sprawach, chodziłem z nim do banku, do lekarzy, kupowałem leki za swoje pieniądze. A on opuścił klub w tak ważnym momencie i zerwał kontrakt. Mam nadzieję, że będzie zawieszony przez komisję dyscyplinarną PZTS. Zaraz po tym, jak zarysował moje auto wyjechał z Gdańska do Chorwacji, gdzie stara się o grę w tamtejszej reprezentacji. Policja przesłucha go kiedy przyjedzie na mecz Dekorglassu w nowym sezonie - dodał.