"Podchodziłem do stołu w trudnym momencie, bowiem przegrywaliśmy 0:2, ale szybko zapomniałem o niekorzystnym wyniku. Pojedynek z Bogusławem Koszykiem traktowałem jako pewne wyzwanie, a nie koncentrowałem się na tym, czy od niego zależy końcowy rezultat spotkania" - powiedział 21-letni Fertikowski, który długo pauzował po operacji biodra i kontuzji stawów kolanowych. Sensacja wisiała na włosku, bowiem po zwycięstwach Chińczyka Liu Kaia nad Robertem Florasem 3:1 i Czecha Martina Olejnika nad ubiegłorocznym mistrzem Polski Danielem Górakiem 3:2, gorzowianie prowadzili z niepokonanym liderem rozgrywek (Bogoria triumfowała siedem razy z rzędu) już 2:0. Do wygranej brakowało im tylko sukcesu Koszyka w konfrontacji z Fertikowskim, który po raz ostatni zagrał w superlidze 22 marca z... Gorzovią Romus (3:0). "Czułem się na siłach pokonać Koszyka i poderwać zespół do walki. Odwróciłem losy meczu, a koledzy dołożyli po punkcie. Spotkanie w Gorzowie pokazało jak silna jest obecna superliga i jak trudno o każdą wygraną, a już o lekceważeniu jakiegokolwiek przeciwnika nie ma mowy. Generalnie w swojej pracy treningowej zdecydowanie bardziej stawiam na postępy w umiejętnościach, niż wyniki, które na razie są drugorzędną sprawą" - dodał Fertikowski, którego ostatnim występem były marcowe młodzieżowe mistrzostwa kraju. Zdobył w nich złoto w deblu oraz brąz w singlu i mikście. Trener Tomasz Redzimski ma kłopoty bogactwa, bowiem w kadrze są również Koreańczyk Oh Sang Eun (jest liderem zespołu w Lidze Mistrzów, ale też już zadebiutował w polskiej lidze) i Wang Zeng Yi (z Gorzovią go zabrakło ze względu na chorobę córki). "I właśnie o to chodzi, żeby była konkurencja. My z Florasem, młodzi zawodnicy, chcemy gonić starszych i odbierać im miejsce, po to ostro trenujemy. Podkreślam, że dla nas najważniejszy jest rozwój, to właściwa droga naszych karier" - stwierdził pochodzący z miejscowości Złotów (dawne województwo pilskie) Fertikowski, który w niedzielę triumfował w Wojewódzkim Turnieju Klasyfikacyjnym w Radomiu. Wcześniej z powodu urazów opuścił mistrzostwa Europy w Gdańsku i play off poprzedniego sezonu. Co ciekawe, wszyscy pingpongiści Bogorii, którzy zagrali z Gorzovią, oraz szkoleniowiec wcześniej grali i trenowali w ośrodku w Drzonkowie. A właśnie Zielonogórski Klub Sportowy Drzonków po zwycięstwie w Grudziądzu nad mistrzem Polski Olimpią-Unią Grudziądz 3:1 (w decydującym pojedynku 11-krotny mistrz kraju Lucjan Błaszczyk pokonał aktualnego czempiona Bartosza Sucha 3:2) awansował na pozycję wicelidera i jest najgroźniejszym przeciwnikiem ekipy z Grodziska Maz. Na trzecią lokatę spadł SPAR AZS Politechnika Rzeszów, który niespodziewanie uległ w Lęborku Poltarex Pogoni 2:3.