- Słyszałem, że spore fragmenty mojego meczu były na żywo w Eurosporcie. Ale z tego, co wiem, to komentarze nie były najlepsze. I jak tu myśleć o promocji polskiego tenisa, skoro wszyscy w telewizji słyszą głównie narzekania i krytykę? - powiedział Kubot, po wygranej z 18. tenisistą świata 5:7, 6:2, 3:6, 6:1, 8:6. Realizatorzy międzynarodowej stacji zdecydowali się pokazać decydujący set meczu Polaka w swoim drugim kanale, mimo że jednocześnie trwały pojedynki zawodników i zawodniczek z pierwszej dziesiątki rankingów światowych. Do Kubota doszły głosy, że polscy komentatorzy dość krytycznie oceniali jego grę. Celne piłki grane przez niego wzbudzały zdziwienie, a nieudane - pobłażliwość i natychmiastowe próby uzasadnienia zepsutych zagrań brakiem ogrania czy słabą kondycją. - Querrey ma bardzo mocny serwis, więc musiałem atakować każdą piłkę i podejmować ryzyko przy returnie. Opłaciło się, a dzisiaj - powiem trochę nieskromnie - fantastycznie returnowałem. No i siedział mi też bekhend po linii. To był najlepszy sposób na jego najsilniejszą broń, czyli forhend grany często nawet ze strony bekhendowej. Po raz kolejny przekonałem się, że dobrze mi się gra przeciwko zawodnikom solidnie serwującym i biegającym do siatki. Choć tutaj wiele zależy od dyspozycji dnia i celności, a dzisiaj raczej trafiałem - ocenił Kubot. Tenisista z Lubina popełnił 47 niewymuszonych błędów, przy 25 po stronie Amerykanina. Jednak uzyskał sporą przewagę w wygrywających uderzeniach (75-51). Polak ma opinię jednego z najbardziej pracowitych i najlepiej przygotowanych fizycznie. Obecnie jest też dziesiątym deblistą świata, a przed nowym sezonem kilku dobrych graczy proponowało mu wspólną grę, w tym Leander Paes z Indii (nr 5.). - Niewielu jest bardziej pracowitych graczy w czołówce od niego. Łukasz ma bardzo rozbudowany rytuał przygotowania do meczów, ale i regeneracji po nich. Wszystko zajmuje mu kilka ładnych godzin każdego dnia. Sam często wspomina, niby żartem, że pracowitością na treningach próbuje nadrobić niedobory w zakresie talentu - powiedział kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa Radosław Szymanik. - Na pewno to, że jest w pierwszej setce rankingu, nie jest przypadkiem, podobnie jak jego przynależność do ścisłej czołówki deblistów. Najlepszym dowodem, jaką markę ma w środowisku, były ponawiane na jesieni, i to przez kilka tygodni, propozycje Paesa, który chciał z nim stworzyć stałą parę w 2011 roku. Jednak Łukasz mu odmówił i dalej występuje z Oliverem Marachem - dodał Szymanik, który jest też trenerem debla Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Na jakość komentarzy dziennikarzy telewizyjnych i publikacji prasowych często skarży się Robert Radwański, ojciec i trener krakowskich tenisistek Agnieszki i Urszuli. - Czasem mam wrażenie, że nie jest istotne dla mediów to, że Agnieszka jest w czołówce rankingu WTA, czy też jej wygrane mecze z dobrymi zawodniczkami. Ciekawsze jest co w stresie na korcie powiedziała do trenera. Albo zastanawianie się czy ojciec powinien być nadal jej trenerem, czy nie, bo się do tego na przykład nie nadaje. Jednak nie idzie za tym jakieś merytoryczne uzasadnienie tylko ślepa krytyka. Przekonałem się dawno, że moje córki są bardziej popularne za granicą, niż tu. To trochę przykre, ale co można na to poradzić? - powiedział Robert Radwański. Tomasz Dobiecki