Piłkarze saudyjskiego Al-Hilal, zwani także "Niebieską Falą" podejmowali na własnym stadionie libańską ekipę Al Ansar. Wygrali co prawda 2-1, ale stracona przez nich bramka będzie im się długo jeszcze śnić po nocach. Ale po kolei: najpierw błąd popełnił golkiper gospodarzy, który dał się wyciągnąć z bramki, a nawet z pola karnego. Do niebezpiecznej gry przy linii bocznej wciągnął go napastnik Al Ansar - Mohammed Al-Blewi. Znany z zamiłowania do kiwki zawodnik zabawił się w kotka i myszkę z golkiperem, a przy okazji położył na ziemi obrońcę. Gdy już zrobił sobie miejsce do strzału postanowił uderzyć na pustą bramkę przeciwnika. Kopnął piłkę niezbyt precyzyjnie, bo wprost na nogę stojącego przed linią obrońcy. Ten jednak popełnił niewybaczalny błąd... Radwan Al-Moosa - bo on właśnie asekurował szarżującego poza polem karnym bramkarza miał dobre chęci - zamierzał wyekspediować futbolówkę daleko od bramki. Na nieszczęście dla siebie piłka zeszła mu z nogi tak, że poleciała w zupełnie gdzie indziej, niż mógłby się tego spodziewać - do własnej bramki. Zaskoczony Al-Moosa próbował interweniować, ale było za późno. Chcąc, nie chcąc stał się strzelcem jednego z najpiękniejszych goli samobójczych roku. Jak do tej pory - w naszym skromnym rankingu - z golem saudyjskiego obrońcy może konkurować jedynie samobój białoruskiego bramkarza - Artjoma Gomełki. Tę bramkę możesz zobaczyć poniżej. Zobacz też samobójczego gola Artjoma Gomełki: