W całym konkursie tylko dwóm zawodnikom udało się przekroczyć granicę 120 metrów. Najpierw pół metra dalej skoczył Piotr Żyła, a następnie fantastyczny rekord skoczni, odległością 132 metry ustanowił Stoch. Młody zawodnik przyznał, że jest bardzo zadowolony ze swojego występu. - Pierwszy skok był dziwny, bo wyglądał na jakby trochę spóźniony. Miałem kiepskie warunki i nie dało się za bardzo odlecieć. W drugiej serii było już znakomicie i jestem szczęśliwy nie tylko z odległości, ale przede wszystkim z jakości tego skoku. Do tego doszedł wiaterek z przodu i udało się uzyskać imponującą odległość - ocenił. - Nie ryzykowałem lądowania telemarkiem. Na treningach skakałem tu ponad 130 metrów i lądowałem z dobrze technicznie, ale dziś warunki na to nie pozwoliły - dodał. Stoch zapytany o to jak czuje się po zwycięstwie nad Adamem Małyszem, zaśmiał się i stwierdził, że spodziewał się takiego pytania. - Wiedziałem, że tak będziecie to postrzegać, ale ja cieszę się nie dlatego, że pokonałem Adama, ale dlatego, że udało mi się wygrać zawody i dobrze skoczyć - wyjaśnił. Przyznał także, że przed mistrzostwami świata w czeskim Libercu, triumf na krajowym podwórku może mu bardzo pomóc. - Na pewno doda mi to pewności siebie o wiary w umiejętności. Przed tak istotnymi zawodami to bardzo ważne - zakończył.