- Długo pracowaliśmy na pierwszą bramkę. Oba gole straciliśmy po indywidualnych błędach, ale nie załamało nas to. Do końca walczyliśmy o gola kontaktowego. Zdobyliśmy go i to dodało nam sił, by walczyć o jeszcze to drugie trafienie - twierdzi piłkarz lidera 1. ligi. Korona prowadziła już 2:0, ale "miedziowym" udało się uratować cenny punkt dzięki golowi Micańskiego w 90. minucie i Stasiaka w doliczonym czasie gry. - Wierzyliśmy w ten remis. W polu karnym robiliśmy "kocioł", staraliśmy się jak najczęściej oddawać strzały. Szczęście nam dopisało, a konkretnie Michałowi, któremu udało się umieścić piłkę w siatce. To nie pierwszy taki gol Stasiaka, tym bardziej musimy mu podziękować za tego gola. To nasz bohater - zapewnia Bartczak.