Była 17. min meczu Larissa - OFI. "Żuraw" dostał prostopadłe podanie od Brazylijczyka Alexandra Silvy Cleytona. "Depnął", pokazał plecy bramkarzowi i strzelił do pustej bramki. Kiedyś takie akcje przeprowadzał w Wiśle po podaniach Mirosława Szymkowiaka. W 130-tysięcznej Larissie zapanowała "żurawiomania". Gdy kapitan reprezentacji Polski opuszczał boisko w niedzielnym meczu, a zastępował go Słowak Jozef Kożlej, stadion skandował: "Żurawski! Żurawski!". - Wiedziałem, że z Maćka będziemy mieć wiele pożytku. To najważniejszy piłkarz w naszym zespole - cmokał w rozmowie z Przeglądem Sportowym rzecznik Larissy Haris Georgulas. - Nie pamiętam meczu, w którym miałbym tyle okazji, co przeciw OFI - zwierzał się "Żuraw" na łamach "PS". - Tylko w pierwszej połowie mogłem strzelić trzy gole. Na razie nie chełpię się tym, że już w trzech meczach strzelałem bramki dla Larissy. Przyjechałem tu, żeby odbudować formę i jak na razie przebiega to pomyślnie - cieszy się Żurawski.