Teraz uważa, że hiszpański klub jest mu winny 3 miliony euro, czyli 15% jego rynkowej wartości. Innego zdania jest wiceprezes Barcelony ds. finansowych, Joan Boix. - Sprawa skończy się w sądzie. Przepisy i prawo są po naszej stronie, ale niezależnie od tego, to sąd powinien zdecydować, czy Barcelona musi mu zapłacić - utrzymuje Boix. Hiszpańskie prawo mówi wyraźnie, że klub musi zapłacić rekompensatę finansową piłkarzowi jedynie tylko wtedy, gdy transfer odbywa się "na szczeblu krajowym". W przypadku Kameruńczyka był to transfer międzynarodowy, czyli roszczenia napastnika są bezpodstawne. - Najwidoczniej Eto'o tego nie rozumie, ale to już nie nasz problem - komentuje Boix.