Jak na razie więcej satysfakcji z wyników mają właściciele firm bukmacherskich, bowiem na zwycięstwo Portugalii w meczu z Grecją stawiało aż 77% grających. Czym są zakłady bukmacherskie? Czy są szansą na dorobienie sobie do kieszonkowego lub pensji, czy też zagrożeniem nałogiem hazardzisty? Czym są zakłady bukmacherskie? Zakłady, jak sama nazwa mówi polegają na założeniu się z kimś, w tym wypadku z firmą. Aby przyjmować zakłady firma musi otrzymać licencję. Klient zakłada się zatem z firmą bukmacherską, o to, że jedno lub kilka spotkań zakończy się wynikami wskazanymi na kuponie. Można typować końcowe rozstrzygnięcie (wygra, przegra, zremisuje), albo konkretny wynik meczu (2:1, 0:3, 2:2 itp) Każdy mecz ma swój kurs, który zsumowany tworzy liczbę, przez którą mnoży się kwotę, jaką gracz chce postawić. W Polsce obowiązuje 10% podatek od gier liczbowych i zakładów sportowych - dlatego mnoży się wszystko x 0,9 i uzyskujemy kwotę jaką możemy zarobić, jeśli wszystkie wskazane przez nas spotkania zakończą się zgodnie z naszymi prognozami. Wystarczy jednak, że jeden mecz nie rozstrzygnie się po myśli gracza i cały kupon można wyrzucić do kosza. W zakładach internetowych firma nie pobiera podatku. W Polsce istnieją cztery firmy bukmacherskie (STS, Toto-Mix, Profesjonał, Betako), jednak w internecie pojawiło się ostatnio wiele firm, które mają swoje siedziby w innych krajach, w tych, w których mają licencję. Dzięki sieci, która nie zna granic, można grać w wielu firmach internetowych. W Polsce najpopularniejszym bukmacherem w sieci jest Expekt.com, a na świecie William Hill czy "bet365". Gdzie grać? W internecie czy "w mieście"? Jeśli już zdecydujemy, że chcemy założyć się o jakieś pieniądze pozostaje nam wybór miejsca. Do wyboru mamy punkty zakładów bukmacherskich w wielkich miastach Polski oraz firmy internetowe, które rosną jak grzyby po deszczu. - Główną przewagą firm w Internecie są o wyższe kursy, szersza oferta, możliwość gry zdarzeń singlowych oraz 24 godzinny dostęp do oferty. Do tego dochodzi łatwość obsługi, możliwość zapoznania się ze statystykami oraz co najważniejsze, brak konieczności wychodzenia z własnego domu, aby zagrać zakład - wszystko dostępne jest za przysłowiowym kliknięciem - twierdził Bogdan Stańczak z Expekt.com. Właściciele firm stacjonarnych zarzucają firmom internetowym nielegalność. - Zakłady internetowe w Polsce są nielegalne. Internet konkurencją? Owszem staje się coraz bardziej popularny, ale nie boimy się konkurencji - powiedział nam Grzegorz Dyl - analityk wyników sportowych w STS. - Expekt.com, jak i wszystkie inne firmy działające w sieci internet, posiada licencję na prowadzenie działalności wydaną przez ministra finansów, przez kraj, gdzie firma ma swoją siedzibę - w przypadku Expekt.com, są to Malta, Austria i Wielka Brytania. Wszystkie zakłady zawierane w Expekt.com uznane są za zawarte na Malcie - tam znajdują się nasze serwery i tam zawarte są zakłady, tam też odprowadzany jest podatek. W żaden sposób, nie narusza to obowiązującego prawa - ripostuje Stańczak. Wybór zatem należy do potencjalnego gracza, który kieruje się dostępem do internetu lub dostępnością zakładów stacjonarnych w swoim mieście. Jedno nie ulega wątpliwości, że firmy internetowe oferują wyższe kursy. Jak grać, aby wygrać? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Sport jest bardzo nieprzewidywalny. Tylko 6% graczy stawiało w inauguracyjnym meczu Euro 2004 na Grecję w meczu z gospodarzem i jednym z faworytów imprezy, Portugalią. (wygrała Grecja 2:1). Przede wszystkim potrzebne jest szczęście. Bez niego nie ma co marzyć o wygranej. Po drugie trzeba znać się na sporcie. - Dla znawców tematu istnieje wielka szansa na zarobienie pieniędzy. Trzeba umieć wykorzystać swoją wiedzę. Zakłady bukmacherskie przy dobrej analizie dają możliwość dorobienia sobie - twierdzi Grzegorz Dyl. Prawdziwi gracze dobrze śledzą wydarzenia ligi lub imprezy, na której chcą oprzeć swój kupon. Wielu z nich śledzi serwisy informacyjne w kraju i za granicą. - Ważne, jest każde, nawet najmniejsze wydarzenie. Kiedyś przeczytałem, że zmarła matka czołowego gracza wielkiej drużyny i wiedziałem, że raczej ten zespół spotkania nie wygra. Nie myliłem się - opowiada pan Ryszard, którego spotkaliśmy w jednym z krakowskich punktów bukmacherskich. Ważne jest również prześledzenie wyników ostatnich spotkań, wiedzieć, która drużyna gra lepiej na własnym boisku, a która na wyjeździe, znać zawodników wykluczonych (żółte i czerwone kartki). Trzeba wziąć również pod uwagę aktualną formę drużyny, kontuzje w zespole i słabszą dyspozycję najlepszych zawodników. W co grać? Co obstawiać? - Najczęściej klienci zakładają się na piłkę nożną i inne gry zespołowe, jak koszykówka, siatkówka, piłka ręczna, hokej na lodzie, a także tenis i żużel - twierdzi pracownik STS. Piłka nożna to od 60% do 85% składanych zakładów. Wszystko zależne jest od pory roku i aktualnie trwających rozgrywek. Bogdan Stańczak z Expekt.com twierdzi, że najlepiej jest grać na wysokich kursach i liczyć na przysłowiowy nos. - To może przynieść fortunę. Przekonali się o tym ci, którzy wielokrotnie umieszczali na swoich kuponach tzw. "pewniaków", czyli Real Madryt, Manchester United, Bayer Monachium. Przegrane tych drużyn przyniosły spory zarobek tym, którzy to przewidzieli. Jednak osoby, które typują tzw. pewniaki, mają również powody do zadowolenia, ponieważ z reguły jednak nie zawodzą, a to oznacza pewne pieniądze. Ile można zarobić? Oczywiście to gracza interesuje najbardziej. Wszystko zależy od tego, o jaką kwotę postanowimy się założyć. - Średnia stawki w ubiegłym roku wynosiła około 7 zł na kupon. Większość zakłada za małe pieniądze - twierdzi Grzegorz Dyl. - Rekordowa wygrana w historii STS to 300 tys. złotych. Był to zakład systemowy - dodał. 300 tys. złotych robi wrażenie, jednak nie wiemy ile ów gracz postanowił zaryzykować swoich pieniędzy. W Expekt.com rekordowa wygrana to 50 000 euro. - Ta wygrana utkwiła mi w pamięci szczególnie, gdyż kurs osiągnął niebotyczną wartość 1000 - kumulacja spotkań piłkarskich, oraz trottingu. W sumie za 6 spotkań w jednym kuponie, klient uzyskał kurs 1000, co przy stawce 50 euro dało wygraną w kwocie 50.000 euro - opowiada Bogdan Stańczak. 50 tysięcy euro za postawione 50? Brzmi nieźle. Ale przecież nie każdy wygrywa. Zagrożenie nałogiem grania Według starych wyjadaczy, grających niemal codziennie, jedną z podstawowych zasad jest powstrzymanie się przed natychmiastowym rewanżem, po bolesnej porażce. - Uważam, że więcej się wtedy traci niż zyskuje. Ja jak przegram trochę pieniędzy, idę do domu, prześpię się z tym i wrócę tu, ale już bez emocji i złości. Wtedy przeważnie wygrywam - mówi wspomniany już wyżej pan Ryszard, który nie wstydzi się tego, że dość często zagląda do punktu zakładów bukmacherskich. Czy już jest nałogowym graczem? - Nie nie. Potrafię sobie powiedzieć "stop" i nie grać przez miesiąc. Do nałogowego gracza jeszcze wiele mi brakuje. Zdaniem pracowników zakładów pojawiają się powoli nałogowi gracze, którzy niemal codziennie zawierają zakłady. - Wydaje mi się, że są u nas nałogowi gracze. Codziennie ich widzimy. Zakładają się każdego dnia. Jednak uważam, że może to być przyjemny nałóg - twierdzi Grzegorz Dyl z STS. Czy zakłady bukmacherskie mogą stać się nałogiem? - Zapewne takim samym, jak picie kawy, czy też palenie papierosa, gra w lotto, czy szybka jazda samochodem. Jednak komputer w każdej chwili możemy wyłączyć. Powiedzmy palaczowi, aby ot tak, rzucił palenie;) - mówi z uśmiechem Bogdan Stańczak z Expekt.com. - U nas są raczej osoby, które traktują grę jako rozrywkę po pracy i swego rodzaju sposób na życie, także na dorobienie. W niektórych przypadkach jest to nawet główne źródło zarobku. Na pewno nie są to osoby, które można uznać - potocznie mówiąc - za nałogowych graczy. Grać czy nie grać? - oto jest pytanie Decyzja oczywiście należy do każdego pasjonata sportu. Z jednej strony kusi możliwość zarobienia (wygrania) dodatkowych pieniędzy, a z drugiej pojawia się obawa, aby za wiele nie przegrać, bo któż lubi tracić pieniądze. Trzeba również zauważyć różnicę pomiędzy postawieniem 2, 3, czy 5 złotych, a założeniem się o 100, 500, czy 1000 złotych. Wydaje się, że dopóki gra w zakładach bukmacherskich jest rozrywką, zabawą lub próbą wycenienia sportowej wiedzy, nie jest ona niebezpieczna. Groźne natomiast jest, zakładanie o duże kwoty, chęć natychmiastowego rewanżu po przegranej i spędzanie w punkcie bukmacherskim (lub w internecie) większości wolnego czasu. - Gra w zakładach podnosi adrenalinę i atrakcyjność śledzonych spotkań. To nie muszą być wielkie pieniądze, bo przyjemne jest postawić 5 czy 10 złotych. Można wtedy kibicować tym, na których się postawiło i emocjonować się. Klient jest wtedy uczestnikiem takiego zdarzenia - przekonuje Grzegorz Dyl z STS.