Zakłady sportowe to łakomy kąsek dla wytrawnych graczy, którzy żyją z bukmacherki, a także dla drobnych ciułaczy-amatorów, bardziej liczących na szczęśliwy traf, jak w totolotku, najczęściej (daj Boże - dodadzą zapewne żony nałogowców) wychodzących na koniec miesiąca na zero. Jednak obstawianie wyników spotkań ma także ciemną stronę... Wpadł w długi, to kręcił NBA przez lata uchodziła za wzór profesjonalnie, pod każdym względem, funkcjonującej ligi. Najlepsi, obok koszykarzy i trenerów w USA mieli być też sędziowie. Mieli, bo od głośnej sprawy sędziego Tima Donaghy'ego wiadomo, że nie są. Przynajmniej nie wszyscy. Zadłużony po uszy arbiter-hazardzista wpadł na świetny pomysł na odbicie się od dna. Postanowił manipulować wynikami spotkań, co przy zakładach na różnice punktów na koniec meczu, ma ogromne znaczenie dla obstawiających. Dodatkowo sam obstawiał prowadzone przez siebie spotkania. W lipcu bieżącego roku Donaghy został skazany na 15 miesięcy pozbawienia wolności. "To jedyny kryminalista w lidze" - przekonuje komisarz NBA David Stern. Czas pokaże, czy tak też jest. Analitycy rozgrywek mocno powątpiewają jednak w zapewnienia szefa ligi. Sceptycznie do opinii Sterna podchodzą też trenerzy, którzy często zwracają uwagę na olbrzymie dysproporcje w liczbie odgwizdywanych fauli na niekorzyść prowadzonych przez nich drużyn. Dziewczyny na cenzurowanym? Nie tak dawno do oferty bukmacherów weszły rozgrywki Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet. Po porażkach dwóch najmocniejszych w ostatnich latach drużyn, Lotosu PKO BP Gdynia i Wisły Can-Pack Kraków z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski w mediach rozgorzało od plotek. Dziennikarze zarzucali koszykarkom ustawienie wyników spotkań. - Tylko osoby nie mające pojęcia o sile poszczególnych zespołów w lidze żeńskiej mogą kreować takie opinie. Są one krzywdzące dla wszystkich drużyn, które w sportowej rywalizacji osiągają zwycięstwo. Jest to deprecjonowanie wysiłku zawodniczek, pracy trenerów i zaangażowania włodarzy klubowych - mówi w rozmowie z INTERIA.PL wiceprezes PLKK, Grzegorz Ziemblicki. - Dla przykładu podam, że nie jest niespodzianką znakomita postawa zespołu KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp., która w pokonanym polu zostawiła już mistrza i wicemistrza Polski. Poziom pozostałych zespołów szalenie się wyrównał i jak trudno wskazać spadkowicza tak również trudno wskazać potencjalnych medalistów - tylu jest kandydatów - dodaje Ziemblicki. Zakłady zmorą tenisistów Ogromne problemy z zakładami sportowymi targają środowiskiem tenisowym. Awantura wybuchła przed rokiem, kiedy rozstawiony z pierwszym numerem w polskim turnieju Orange Prokom Open Nikołaj Dawidienko kreczował w pojedynku z dużo niżej notowanym Martinem Vassallo Arguello. Jedna z firm bukmacherskich anulowała po tym wydarzeniu internetowe zakłady na wszystkie mecze Rosjanina w ubiegłym roku. Dawidienkę w końcu uniewinniono, ale smród pozostał. Środowisko tenisowe postanowił prześwietlić duet brytyjskich policjantów, Jeffrey Rees i Ben Gunn, którzy wcześniej prowadzili dochodzenie m.in. w związku z korupcją w krykiecie. Śledczy przebadali kilkadziesiąt spotkań. Nie znaleźli co prawda żadnych dowodów na ingerencję mafii w rozgrywki tenisowe, ale jednocześnie przyznali w raporcie, że: "Nie łudzimy się, że żadne osoby z półświatka przestępczego nie podejmują prób obalenia bądź korumpowania działaczy czy zawodników i że mogą to być nawet zorganizowane grupy". Ku przestrodze dla wszystkich potencjalnych oszustów organizatorzy Australian Open ostrzegają, że przyłapani na nielegalnych zakładach gracze będą mieli dożywotni zakaz gry w tym prestiżowym turnieju.