Chodzi o takich przedstawicieli naszego sportu, którzy padli ofiarą oszustw rywali przyłapanych na dopingu i dopiero po latach zostali awansowani na podium największych imprez sportowych na świecie. Mowa oczywiście o igrzyskach olimpijskich, a także mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy. Straty, wynikające z faktu porażek w konfrontacji ze startującymi pod wpływem niedozwolonych środków wspomagających rywali, dzisiaj są zupełnie niepoliczalne. Wielu naszym sportowcom, wraz z medalami, koło nosa przeszły nagrody finansowe, a także inne możliwe gratyfikacje związane z sukcesem. Na przykład możliwość podpisania intratnego kontraktu sponsorskiego, a co za tym idzie - dzięki lepszemu zapleczu finansowemu - wejście na jeszcze wyższy poziom sportowy. Dziś pozostają już tylko dywagacje i oczywisty żal, że gdyby nie oszustwo, niejedna kariera mogła potoczyć się jeszcze lepiej. Tym większa dla zawodników satysfakcja, że decyzją polskiego parlamentu wkrótce otrzymają zadośćuczynienie za krzywdy, które kiedyś ktoś im wyrządził. "Sejm i Senat przyjęły zmianę ustawy o sporcie. Dzięki temu między innymi kilkudziesięciu sportowców, którzy uzyskali medal ME, MŚ,IO w wyniku wpadki dopingowej przeciwnika (od 1996 r.) otrzyma specjalne nagrody finansowe, będące swoistą rekompensatą" - poinformował na Twitterze minister Bańka. Szef resortu sportu i turystyki po czterech latach odchodzi z tego stanowiska. Były lekkoatleta jednak zapracował na solidny awans i od stycznia obejmie stery prezesa Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). AG