Po finale urodzona w 1981 roku w Jeleniej Górze zawodniczka Gwardii Zielona Góra nie miała zbyt wiele czasu na rozmowę. Została bowiem wylosowana do kontroli antydopingowej i tym samym rozmowa z dziennikarzem PAP odbywała się pod nadzorem opiekunki. A ta co chwilę zerkała na zegarek, dając do zrozumienia, że pora kończyć. "Kiedy pierwszy głód został zaspokojony, bowiem spełniło się moje pierwsze marzenie na tych igrzyskach - awans do najlepszej ósemki w strzelaniu z karabinu pneumatycznego, apetyt się wzmógł. Okazało się jednak, że dziewczyny są niesamowicie pazerne i nawet kąska mi nie dały. A ja, mała, słaba istota, nie byłam w stanie im nic wyrwać. Po kiepskim finale w moim wykonaniu skończyło się na ósmej pozycji" - powiedziała Bogacka, kątem oka spoglądając na podium. Na najwyższym jego stopniu stanęła 25-letnia Katerina Kurkova z Pilzna, która po wyjściu za mąż za Amerykanina Emmonsa przybrała jego nazwisko. Czeszka została pierwszą złotą medalistką igrzysk w Pekinie z rekordem olimpijskim ustanowionym w eliminacjach - 400 punktów na 400 możliwych (wyrównany rekord świata). Droga Sylwii Bogackiej do pekińskiej strzelnicy - Beijing Shooting Range Hall rozpoczęła się w ... Brazylii dwa lata temu, od zawodów Pucharu Świata w Resende. Zajęła tam trzecie miejsce za dwiema Czeszkami. Jeszcze w tym samym, 2006 roku, wywalczyła kwalifikację, zdobywając w Zagrzebiu tytuł wicemistrzyni świata w "trzech postawach". A tak w ogóle jej kariera zaczęła się przypadkowo. "Piętnaście lat temu - wspomniała - poszłam z ojcem, który załatwiał pozwolenie na broń. Zobaczyłam wówczas przy okazji jak strzela jakaś drobna zawodniczka i pomyślałam: skoro może taka mała jak ja (162 cm), to warto spróbować. No i spróbowałam, a tą drobną okazała się Renata Mauer, późniejsza mistrzyni olimpijska. Dlatego do dziś jestem wdzięczna moim rodzicom - Zbigniewowi i Grażynie, a także klubowi, że mogę w tej dyscyplinie realizować swoje marzenia". Nadzorująca rozmowę wysłanniczka kontrolerów antydopingowych była wyraźnie podenerwowana, że te trzy minuty na jakie wyraziła zgodę, przeciągnęło się w dziewięć. Próba wyjaśnienia, że pokazywało się na palcach trzy razy po trzy, początkowo była dla niej niezrozumiała. Za kolejnym razem dotarła jednak do niej argumentacja symboliki, i to w sposób nieprzewidywalny - pokazała bowiem na program, że "trzy postawy" są w czwartek. "OK, sorry" - usłyszała na "zaijian" (do widzenia). Sylwia Bogacka dodała, że "moglibyśmy się umówić po kontroli, ale nie wiem, ile czasu mi na tę czynność zejdzie. Może potrwać i dwie godziny". Wyjaśniła jeszcze niezorientowanym w tajnikach strzelectwa, że "dzisiejsza konkurencja była dla niej znacznie trudniejsza od czwartkowej. Na dystansie 10 m dziesiątka ma pół milimetra, a na 50 m pół centymetra".